Nie ocenia się książki po okładce. Chyba że ta okładka krzyczy: STRAJK. Nie od dziś wiadomo, że nie szata zdobi człowieka – tak samo jak nie powinno się oceniać książki po okładce. A jednak… trudno przejść obojętnie obok ilustracji, która od razu przykuwa wzrok: Strajk. Sięgnąłem po tę książkę niemal odruchowo. Dlaczego?
Bo to słowo niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i społeczny. Strajk to bunt. Zbiorowy sprzeciw. Wołanie o zmianę. W polskiej historii mamy całe archiwum takich momentów: strajk dzieci we Wrześni, protesty lat 60., kopalnia Wujek, stoczniowcy, nauczyciele, rolnicy, górnicy, a w najnowszym wydaniu – strajk kobiet. Strajk to nie tylko narzędzie polityczne. To język. Emocja. Narracja. Literatura uwielbia takie chwile.
I nawet jeśli nie mówimy o „strajku” dosłownie, wiele arcydzieł polskiej literatury opowiada o buncie – w najróżniejszych formach. Oto kilka przykładów, które jako dorośli możecie pamiętać jeszcze ze szkolnych ławek:
1. Adam Mickiewicz – Dziady cz. III (1832)
To nie strajk w sensie dosłownym, ale atmosfera oporu wobec zaborczej władzy przenika każdą scenę. Konrad, więziony przez cara, staje się symbolem duchowego sprzeciwu. To literacki protest, który odbywa się nie na ulicy, lecz w sercu i duszy narodu.
2. Juliusz Słowacki – Kordian (1834)
Kordian nie organizuje strajku, ale buntuje się przeciwko konformizmowi, fałszywemu patriotyzmowi i bierności elit. Jego przeciwnikiem jest car, ale prawdziwym wrogiem – narodowa apatia.
3. Stefan Żeromski – Przedwiośnie (1924)
Scena marszu robotników zakończona masakrą to jeden z najbardziej przejmujących literackich obrazów protestu. Cezary Baryka patrzy, jak ideały zderzają się z brutalnością rzeczywistości.
4. Witold Gombrowicz – Ferdydurke (1937)
Ferdydurke to protest przeciwko Formie – szkole, rodzinie, językowi, tożsamości. To odmowa udziału w „narodowym teatrze powagi”. Młodość mówi: nie.
5. Sławomir Mrożek – Tango (1964)
Artur nie buntuje się przeciwko opresji, lecz przeciwko… nadmiarowi wolności, chaosowi, bezideowości. To intelektualny strajk przeciwko bezładnej rewolucji.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Bo Strajk – ta niepozorna, a jednocześnie wyrazista książka obrazkowa dla dzieci – wpisuje się w długą tradycję opowieści o sprzeciwie. Dzieci od najmłodszych lat czytają świat poprzez obrazy. Zanim nauczą się liter, rozumieją emocje ukryte w kresce, kolorze i kompozycji. Ilustracja to ich pierwszy język – także język buntu.
Obraz nie jest tu dodatkiem. To integralna część przekazu – często bardziej pierwotna i instynktowna niż słowo. Dzieci nie tylko patrzą – one „czytają” ilustracje: rozpoznają emocje postaci, napięcia między kolorami, symbolikę przestrzeni. Książka staje się architekturą wyobraźni – z oknami do innych światów i drzwiami, które można otwierać wciąż na nowo.
I choć to „tylko” książka dla dzieci – a może właśnie dlatego – jej ilustracja przypomina transparent niesiony w tłumie. A może to właśnie dzieci, zanim nasiąkną dorosłymi kompromisami, najlepiej rozumieją, czym naprawdę jest bunt?
To prowadzi mnie do myśli Charlotte Huck:
„Książki są czasem oknami, oferującymi widoki na światy – realne lub wyobrażone, znajome lub obce. Te okna są też przesuwanymi drzwiami: wystarczy wyobraźnia, by wejść do środka i stać się częścią stworzonego świata.”
I oto wreszcie otwieram Strajk, zerkając po raz ostatni na okładkę. Widzę zwierzęta – domowe i dzikie – odwrócone plecami do mnie. Pierwsze słowa, czerwone, wyraźne, mocne, brzmią:
„Wszystko zaczęło się od tego, że pewien ptak przestał śpiewać…”

Dlaczego przestał? I co jego milczenie wywołało u innych zwierząt? O tym dowiecie się podczas lektury książki. Ale zanim ją otworzycie, chciałbym zaprosić Was do krótkiej, lecz – moim zdaniem – ważnej refleksji.
Czy potraficie wyobrazić sobie świat bez śpiewających ptaków? Bez denerwujących komarów i irytujących much? Wiem – to nie są najbardziej charyzmatyczni przedstawiciele fauny, ale – cóż – są częścią świata, który znamy. I choć czasem przynoszą więcej zgrzytów niż zachwytów, ich obecność tworzy codzienną symfonię życia.
Moje dzieci, kiedy wiosną pojawia się pierwsza mucha, traktują ją z niemal religijnym szacunkiem – większym niż dla świętego Mikołaja, którego przecież też wyczekują cały rok. Ta pierwsza mucha jest nie do ruszenia. Obserwują ją, cieszą się, że jest. To nie skowronek, nie bocian – ale to też zwiastun odradzającego się świata.
Żyjemy na wsi, więc ten świat – z jego całym pięknem i niedogodnościami – jest wokół nas, kształtuje rytm naszego życia. Rolnik orze pole, sieje, zbiera… Dzieci wyczuwają znaczenie tych zjawisk. Martwią się, gdy spóźniają się bociany. Kiedy po kilku dniach ciepła wraca mróz, a bogatki niemal pukają dziobami w szyby, prosząc o jedzenie – widzą i czują, że coś jest nie tak.
Strajk to książka, której dziecięca wrażliwość bardzo dobrze posłucha. One naprawdę wiedzą, czym jest kryzys klimatyczny. Widzą, jak ludzie niszczą świat, w którym przyszło im żyć. Może nie potrafią jeszcze nazwać tego naukowo – ale ich intuicja jest niewiarygodnie trafna. Potrafią czuć zmiany, których dorośli niekiedy wypierają.
Nawiasem mówiąc – nawet nie zauważyłem, kiedy jedno z moich dzieci wypożyczyło z biblioteki Atlas stworzeń wymarłych Nikoli Kucharskiej. To kolejna ważna książka, która zagościła w naszym domu. Dzięki niej dzieci zrozumiały, że znikanie gatunków nie wynika jedynie z naturalnych cykli przyrody, lecz często jest bezpośrednim skutkiem ludzkiej działalności. Zachęcam, by i do tej pozycji zajrzeć. To nie tylko wiedza – to przebudzenie.

Kryzys klimatyczny i dzieci jako sygnaliści zmian
Kryzys klimatyczny to zjawisko wielowymiarowe – dotyka nie tylko środowiska i gospodarki, ale także edukacji, kultury i etyki. W tym kontekście dzieci i młodzież przestają być jedynie „ofiarami przyszłości” – coraz częściej stają się jej aktywnymi uczestnikami i rzecznikami. Ich głos – emocjonalny, bezpośredni, wyrazisty – wybrzmiewa dziś w debacie publicznej jako sygnał ostrzegawczy i moralny imperatyw do działania, który należy pielęgnować i mądrze wspierać.
Jako rodzice nie możemy krytykować wszystkich tez stawianych przez młodych – ta planeta to ich przestrzeń do życia i rozwoju. Nie w zamkniętych salach zabaw, ale w parkach, gdzie kawki grzebią w śmietnikach, i w lasach, w których „ktoś” zostawił swoje ślady w postaci butelek i worków po grillu. Dzieci to widzą. I nie, to nie one wyrzucają śmieci do rowów.
Symbolem tego dziecięcego przebudzenia stała się Greta Thunberg, która jako piętnastolatka rozpoczęła samotny strajk klimatyczny przed siedzibą szwedzkiego parlamentu. Nie chcę tutaj oceniać jej postawy czy osobowości – przywołuję ją jako ikonę pewnego ruchu, jako twarz dziecięcego buntu, który poruszył miliony młodych ludzi na całym świecie.
Jak pisze Dymel-Trzebiatowska:
„Zainteresowanie Gretą rozpoczął w sierpniu 2018 tzw. klimatyczny strajk szkolny, a reakcja w świecie książki nastąpiła już po kilku miesiącach.”
(2023, s. 71)
Ta reakcja nie ograniczyła się jedynie do przedstawiania faktów o kryzysie klimatycznym – przybrała formę literackiej, ikonograficznej i edukacyjnej refleksji. Książka taka jak Nie jesteś zbyt mały by robić rzeczy wielkie nie tylko opowiadają historię młodej aktywistki – zachęcają również dzieci do własnych działań: lokalnych, symbolicznych, a czasem bardzo konkretnych.
Jak zauważa autorka:
„Postulat trzeciej fali ekokrytyki konfrontuję z wyobrażeniami o współczesnej literaturze dla dzieci, która od XX wieku odżegnuje się od działań ofensywnie dydaktycznych na rzecz estetyki i rozrywki.”
(tamże, s. 70)
W publikacjach Szwedzkiego Instytutu Książki Dziecięcej temat klimatu to dziś jedno z wiodących zagadnień. Raport Bokprovning 2020 wyodrębnia osobną kategorię: „Miljöfrågan i barn- och ungdomslitteraturen 2019”, podkreślając, że:
„Zmiany klimatyczne, ochrona środowiska, zwierzęta zagrożone wyginięciem oraz ekstremalne zjawiska pogodowe są centralnymi tematami i powracają we wszystkich formach literatury: od książek obrazkowych i powieści dla nastolatków po zbiory wierszy i literaturę faktu.”
(Svenska barnboksinstitutet 2020, s. 9; cyt. za: Dymel-Trzebiatowska 2023, s. 71)
Dzieci stają się zatem sygnalistami zmian – nie tyle „przyszłością ludzkości”, co jej najczulszymi czujnikami. One ostrzegają, pokazują skutki zaniechań, domagają się konkretnych działań. Ich bunt wobec bezczynności dorosłych ma charakter zarówno etyczny – jako apel o odpowiedzialność, jak i polityczny – jako domaganie się prawa do bycia wysłuchanym.
Gdy dzieci krzyczą, że niszczymy nasz świat – nie pytają o nasze pozwolenie. One po prostu mówią prawdę. A może… krzyczą za nas wszystkich?
Drugie spojrzenie na Strajk
Kiedy po raz pierwszy przeczytałem książeczkę obrazkową Strajk, wydała mi się skierowaną do dzieci, nieco naiwną opowieścią, która – z perspektywy dorosłego człowieka, z pewnym bagażem doświadczeń – niewiele wnosi. I to był mój błąd, który uświadomiłem sobie dopiero po kilku dniach od lektury.
Bo żeby w pełni zrozumieć przekaz tej książki, potrzeba nie tylko dziecięcej wrażliwości, ale i dorosłych narzędzi analitycznych. Co paradoksalne – dzieci, nieobciążone jeszcze schematami i cynizmem, zdają się posiadać instynktowną zdolność do traktowania świata z należnym mu szacunkiem.
Aby właściwie odczytać Strajk, trzeba zejść do poziomu symboliki – zarówno tekstu, obrazu, jak i odbiorcy. I tutaj z pomocą przychodzi klasyczna zasada: omne trium perfectum – wszystko, co potrójne, jest doskonałe. Ta książka również opiera się na triadzie:
1. Warstwa obrazu
Autorka i ilustratorka w sposób świadomy operuje kolorem. Chłodne błękity i turkusy, skontrastowane z energetycznymi czerwieniami, tworzą napięcie emocjonalne i budują wizualną dychotomię: natura vs zagrożenie. To nie tylko estetyka – to język symboli.
- Błękity i zielenie: przyroda, harmonia, życie.
- Czerwienie: niepokój, gniew, energia protestu.
Ten kontrast przyciąga wzrok młodego odbiorcy, a dorosłemu pozwala odsłonić głębszy sens – ukrytą symbolikę świata przedstawionego. Ilustracja nie jest tu tłem, ale częścią narracji. Tak działa obraz, który chce być transparentem.
2. Warstwa tekstu
Proste, krótkie zdania, które nie prowadzą za rękę. Nie tłumaczą. Zamiast tego – prowokują. Zmuszają do myślenia. Pojawia się wiele zdań otwartych, często zakończonych wielokropkiem… który zostawia miejsce na refleksję, interpretację, osobisty odbiór.
W mojej ocenie – mistrzowska forma przekazu. Minimalizm słów, maksymalizm treści. Tekst nie konkuruje z obrazem – wspólnie budują przekaz, który jest bardziej pytaniem niż odpowiedzią.
3. Odbiorca – czyli dziecko i dorosły
W tej książce dziecko nie jest biernym słuchaczem, a dorosły – wszechwiedzącym narratorem. Strajk działa jak katalizator dla rozmowy o kondycji świata, o miejscu człowieka w wielkim kręgu życia. Czasem ta rozmowa może być niewygodna, czasem intuicyjna, ale zawsze prawdziwa.
To nie jest książka, którą czyta się „dla dzieci”. To książka, którą dzieci czytają z dorosłymi. A dorośli – jeśli potrafią zejść z piedestału wyjaśniaczy świata – mogą usłyszeć coś, co dawno ucichło w ich własnym wnętrzu.
Bo kto tu jest bardziej przygotowany na protest? Na otwartość na świat z całym jego dobrobytem inwentarza, jeśli nie dziecko, które czuje niesprawiedliwość całym sobą, zanim jeszcze potrafi ją nazwać? Czy dorosły, który zdążył już przywyknąć, zracjonalizować, wyciszyć?
Strajk rozgrywa się więc także między pokoleniami. Wspólna lektura to przestrzeń wymiany: dorosły może pomóc dziecku nazwać emocje, a dziecko – pomóc dorosłemu je odzyskać.
W tej relacji nie ma dominacji – jest współuczestnictwo. I to właśnie czyni ze Strajku nie tylko książkę, ale manifest międzypokoleniowej rozmowy o świecie, który przecież dzielimy – i niestety także niszczymy.
Strajk to moim zdaniem nie tylko książka obrazkowa – to kulturowy sejsmograf, który wychwytuje drżenia wrażliwości, etyki i relacji międzypokoleniowych. To opowieść o buncie, który nie niszczy, lecz domaga się wysłuchania. O głosie, który nie krzyczy dla samego hałasu, ale próbuje zatrzymać świat na moment – byśmy mogli zobaczyć, że coś się zmienia. Że coś się kończy. Albo zaczyna.
W tej opowieści dzieci nie są przyszłością. Są teraźniejszością. Są sumieniem, którego dorośli często próbują zagłuszyć logiką, zmęczeniem, terminami. A jednak to dzieci – z całym swoim bezkompromisowym poczuciem sprawiedliwości – pokazują, że o świat trzeba dbać, że może warto pewne relacje kształtować i opowiedzieć na nowo bijąc się w człowieczą pierś – Mea culpa, nostra culpa, nostra maxima culpa. (Moja wina, nasza wina, nasza największa wina.) Książka Strajk daje nam szansę na refleksję. Pytanie tylko, czy zechcemy ją w sobie usłyszeć.
Bibliografia i źródła inspiracji
- Rudine Sims Bishop – Mirrors, Windows, and Sliding Glass Doors (1990)
Kultowy esej o tym, że książki mogą być lustrem, oknem lub drzwiami do świata – zwłaszcza dla dzieci. - Elena Carbó-Catalan & Diana Roig-Sanz – Culture as Soft Power: Bridging Cultural Relations, Intellectual Cooperation, and Cultural Diplomacy (2022)
- Hanna Dymel-Trzebiatowska – Ekokrytyka w literaturze dla dzieci (2023)
- Charlotte Huck, Susan Hepler & Janet Hickman – Children’s Literature in the Elementary School (1993, 5. wyd.)
- Svenska barnboksinstitutet – Bokprovning 2020: Miljöfrågan i barn- och ungdomslitteraturen 2019