Rola literatury dziecięcej w edukacji nie ogranicza się wyłącznie do rozwijania emocji czy wyobraźni — książki pełnią również ważną funkcję w przygotowaniu dziecka do nauki szkolnej. Pomagają rozwijać umiejętności językowe, logiczne myślenie, koncentrację, a nawet wytrwałość w dążeniu do celu. Co więcej — czytanie dla przyjemności to nie tylko miła aktywność, ale realny czynnik wpływający na późniejsze sukcesy edukacyjne.
W tej części przyglądamy się, jak książki wspierają dziecko na drodze do nauki — jeszcze zanim pojawi się pierwszy podręcznik… i zanim my, dorośli, zdążymy westchnąć nad systemem edukacji.
Czy literatura dziecięca może naprawdę pomóc dziecku w starcie szkolnym? Zdecydowanie tak — jeśli tylko damy jej na to przestrzeń.
3.1. Przygotowanie do nauki szkolnej
Literatura dziecięca odgrywa moim zdaniem kluczową funkcję w przygotowaniu dziecka do edukacji formalnej. Już w przedszkolu kontakt z książkami rozwija słownictwo, rozumienie struktur językowych, pamięć i logiczne myślenie. Badania pokazują, że dzieci, którym regularnie się czyta, lepiej radzą sobie z przyswajaniem informacji, są bardziej skupione i szybciej uczą się czytać i pisać. To nie tylko kwestia poznawcza, ale również emocjonalna: dziecko przyzwyczajone do książek czuje się pewniej w środowisku edukacyjnym — rozpoznaje rytm historii, strukturę wypowiedzi i potrafi słuchać ze zrozumieniem.
To bardzo ważne umiejętności, o których — my, rodzice — często zapominamy. Gonimy za wynikami w pracy, ścigamy się z samymi sobą i tego samego, być może nieświadomie, oczekujemy od naszych dzieci. Od najmłodszych lat porównujemy, zestawiamy, próbujemy wepchnąć je na jakieś wyimaginowane podium. Ale czy nasze dziecko naprawdę jest na to gotowe — i co ważniejsze: czy ono samo tego chce? Czytając książki z dziećmi, pozwólmy sobie zatem na autorefleksję. Może warto czasem zwolnić, odetchnąć, odpocząć.
Każde dziecko rozwija się w swoim tempie. Nie oczekujmy od czteroletniego chłopca tego samego, co od dziewczynki w tym samym wieku. Zanim zaczniemy wymagać, spróbujmy najpierw wspierać. Skupmy się przede wszystkim na dbaniu o higienę emocjonalną, a dopiero później — na konkretnych oczekiwaniach edukacyjnych.
Dzieci powinny mieć przestrzeń do odkrywania własnych pasji i zainteresowań. I właśnie tu rola literatury dziecięcej w edukacji staje się szczególnie ważna — bo książki nie tylko bawią, ale też wprowadzają dziecko w świat pojęć: liczb, kształtów, kolorów, czasu i przestrzeni. Dla jednych dzieci to właśnie pojęcia abstrakcyjne będą najbardziej naturalne, dla innych — zjawiska z najbliższego otoczenia: traktory, samochody, kaczki krzyżówki na stawie. Rodzic często doskonale wie, w jakim „kręgu świata” jego dziecko czuje się swobodnie, a które obszary warto wspierać. Rola literatury dziecięcej w edukacji przedszkolnej polega właśnie na tym — na delikatnym podsuwaniu bodźców, które rozwijają naturalne zainteresowania.
Niektóre książki stają się wręcz pomostem między zabawą a nauką, przygotowując grunt pod przyszłe kompetencje szkolne. A wszystko to może dziać się bez presji — w rytmie dziecka, przez zabawę, opowieść i ciekawość.

Książki rozwijające kompetencje poznawcze i językowe u przedszkolaków (3-6 lat)
- Ulica Czereśniowa (seria) – Rotraut Susanne Berner
Seria książek bez słów, która opowiada historię przez obraz. Rozwija słownictwo, koncentrację i spostrzegawczość. Idealna do wspólnego snucia opowieści, zadawania pytań i budowania narracji.
- Pucio mówi pierwsze słowa – Marta Galewska-Kustra
Bestseller wśród książek wspierających rozwój mowy i rozumienia. Uczy słów, ale także logicznego ciągu zdarzeń i reagowania na pytania – świetna podstawa do dalszej nauki.
- Z muchą na luzie ćwiczymy buzie – Marta Galewska-Kustra
Zabawy logopedyczne w formie rymowanej książeczki. Rozwija aparat mowy, koncentrację i… poczucie humoru!
- Kicia Kocia w przedszkolu – Anita Głowińska
Krótkie, realistyczne historie, które pomagają dzieciom oswoić nowe sytuacje i zrozumieć codzienność edukacyjną.
Dobrze dobrane książki mogą być dla dziecka pierwszym podręcznikiem — tylko że bez ocen, sprawdzianów i pośpiechu.
Dają wiedzę, ale przede wszystkim pokazują, że uczenie się może być przyjemnością.
Skoro wiemy już, jak literatura dziecięca wspiera gotowość szkolną, czas przyjrzeć się jeszcze jednej, często niedocenianej sile książek — czytaniu dla przyjemności.
To ono sprawia, że dziecko chce sięgać po kolejne historie, uczy się wytrwałości, rozumienia i samodzielnego myślenia. A wszystko to bez przymusu.
3.2. Czytanie dla przyjemności = większa motywacja do nauki
Jednym z najczęściej pomijanych, a zarazem najważniejszych elementów edukacji dziecięcej jest… przyjemność. Czy jako rodzice jesteście w stanie odpowiedzieć na pytanie: co sprawia waszym dzieciom największą radość? Nie są to wcale najnowsze zabawki czy gry komputerowe. Moim zdaniem — oraz na podstawie obserwacji własnych dzieci — największą przyjemność odczuwają dzieci, z którymi rodzice naprawdę spędzają czas. Zobaczcie, jak się cieszą, gdy wracacie z pracy, jak mocno się angażują, gdy się z nimi bawicie – i wreszcie: jak bardzo się wyciszają, kiedy zaczynacie im czytać.
Może brzmi to niewinnie, może nawet zbyt lekko — a jednak czytanie dla przyjemności może w największym stopniu zadecydować o nastawieniu dziecka do nauki. Badania (m.in. raporty PISA i OECD) pokazują, że dzieci, które czytają z własnej woli, osiągają lepsze wyniki nie tylko z języka, ale także z matematyki i przedmiotów przyrodniczych. I nie chodzi tu o „przerobione lektury”, lecz o swobodny, domowy kontakt z książką – bez oceniania, bez obowiązku, bez presji.
Moje córki od jakiegoś czasu same sięgają po książki. Czasami muszę je stopować, bo zaszywają się w swoich kącikach i nie ma ich dla nikogo poza literaturą. A mają dopiero 8 i 9 lat. To jest właśnie moc przyjemności płynącej z czytania.
Rola literatury dziecięcej w edukacji polega również na tym, że potrafi zainteresować, rozbudzić ciekawość i wciągnąć dziecko w świat słów i znaczeń. A stąd już tylko krok do głębszego rozumienia treści, analizy, wnioskowania czy samodzielnego myślenia — czyli do kompetencji absolutnie kluczowych w procesie uczenia się.
Dziecko, które z radością sięga po książki, uczy się konsekwencji, cierpliwości, wytrwałości. Uczy się, że warto poznawać świat — nie dlatego, że „trzeba”, ale dlatego, że to daje radość i satysfakcję.
Warto też pamiętać, że dziecko, które nie czyta dla przyjemności, raczej nie będzie czytać „bo musi”. A jeśli nawet będzie — to z niechęcią. Dlatego zamiast wymuszać czytanie z listy, lepiej postawić na wybór: pozwolić dziecku znaleźć to, co go porusza, rozbawia, wciąga. Kiedy dziecko czyta z własnej potrzeby, rozwija się szybciej — i głębiej.
Przyjemność z czytania to nie dodatek do edukacji – to jej fundament.
Bo kiedy dziecko sięga po książkę z własnej woli, sięga po coś znacznie większego niż tylko słowa.

Książki, które dzieci czytają dla przyjemności
Historie, które dzieci po prostu chcą czytać – same, z rodzicem, po raz piąty
- Krowa Matylda – Alexander Steffensmeier
Przezabawna bohaterka, codzienne perypetie i świetne ilustracje. Idealna dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Humor sytuacyjny, mało tekstu – dużo śmiechu.
- Skarpetki – Justyna Bednarek, ilustracje Daniel de Latour
Opowieści o skarpetkach, które uciekły spod pralki i wyruszyły w świat. Niesamowicie kreatywne, śmieszne i mądre – dzieci je chłoną, a rodzice… wciągają się razem z nimi.
- Basia – Zofia Stanecka, Marianna Oklejak
Codzienność widziana oczami kilkulatki – śmieszna, czasem wzruszająca, zawsze bliska. Idealna do wspólnego czytania, ale wiele dzieci (ok. 5+) zaczytuje się w Basi także samodzielnie.
- Kocia Szajka – Agata Romaniuk
Kryminał w świecie kotów? Tak! Wciągająca fabuła, cudowne postacie i język, który rozkochuje młodszych czytelników. Dzieci pokochają — a rodzice też będą się bawić.
Czytanie dla przyjemności uczy, rozwija i bawi — ale literatura dziecięca ma jeszcze jedną ważną moc: pokazuje różnorodność świata.
W kolejnej części przyjrzymy się temu, jak książki kształtują kompetencje kulturowe dziecka, uczą otwartości i pomagają zrozumieć innych.
3.3. Rozwój kompetencji kulturowych
Jako dorośli możemy się zżymać, kręcić nosem, ironizować… ale prawda jest taka, że wciąż głęboko w nas zakorzeniony jest lęk przed innością. Nie zawsze uświadomiony, nie zawsze nazwany, ale obecny. Może to cecha narodowa, może pokoleniowa, a może po prostu kulturowe dziedzictwo oparte na przekazie „lepiej nie ufać temu, co inne”.
W różnych okresach wyglądało to inaczej. W dzieciństwie straszono mnie czarną wołgą. W szkole wyśmiewano dzieci z rudymi włosami, dzieci piszące lewą ręką. Dziś te lęki zmieniły formę: boimy się tego, co nie mieści się w naszym schemacie — wyznań, narodowości, orientacji, poglądów. I, co najtrudniejsze do przyjęcia: często to my, dorośli, jesteśmy tymi, którzy zaszczepiają lęk dzieciom.
Pamiętam sytuację z jednej z bibliotek. Bibliotekarka pokazała mi nowość: antologię opowiadań „Zagadki babci”, książkę z tekstami wybitnych autorów literatury dziecięcej. Spojrzała na mnie z lekkim zakłopotaniem: „Nie wiem, co z nią zrobić, bo jedno z opowiadań jest o babci, która zakochała się w… innej babci”.
Nie zastanawiałem się długo — zabrałem książkę „na testy”. To była świetna decyzja. Odmienność została tam przedstawiona w sposób subtelny, ciepły, delikatny. Moim dzieciom bardzo się podobała. A dla nas, dorosłych, płynie z niej jeden przekaz: bądźmy jak dzieci. Otwórzmy się na świat.
Bo przecież to właśnie jest rola literatury dziecięcej w edukacji: oswajać rzeczywistość.
Literatura dziecięca, szczególnie ta o różnorodnej tematyce kulturowej, pozwala najmłodszym odkrywać inne tradycje, wartości i sposoby życia. Wspiera ich rozwój jako otwartych, empatycznych obywateli globalnych.
Kiedy dziecko sięga po książkę, której akcja toczy się w innym kraju, wśród bohaterów o odmiennym wyglądzie, religii czy stylu życia, uczy się, że świat nie kończy się na jego podwórku.
Zaczyna rozumieć, że różnorodność to nie zagrożenie — to bogactwo.
To właśnie jedna z największych wartości, jaką może wnieść książka: otwiera oczy na świat.
Książki o migracjach, niepełnosprawności, inności, tożsamości i kulturach to doskonałe preteksty do rozmowy — o świecie, ale też o nas samych. O naszych uprzedzeniach, lękach, potrzebie przynależności i akceptacji.
Dziecko, które poznaje historię bohatera mówiącego innym językiem, noszącego inną fryzurę, wierzącego w coś innego, albo czującego się „niewidzialnym” — nie tylko dowiaduje się czegoś o świecie. Uczy się wchodzić w czyjeś buty.
A to jest fundament empatii.
Nie bez powodu mówi się dziś o kompetencjach przyszłości. Jedną z nich jest właśnie umiejętność współpracy w różnorodnym świecie, zrozumienie globalnych problemów i gotowość do rozmowy bez przemocy.
Tego nie nauczymy suchą definicją. Ale możemy dać dziecku książkę.
I to może zmienić wszystko.
Kiedy dziecko uczy się, że świat jest różnorodny — i że to dobrze — rośnie w nim coś więcej niż wiedza. Rośnie człowiek.

Książki, które uczą dzieci patrzeć szerzej – z empatią, otwartością i ciekawością świata
- „Zagadki babci” – antologia, red. Katarzyna Ryrych, ilustracje: Marta Ignerska
Wyjątkowa antologia opowiadań dla dzieci, napisana przez czołowych współczesnych autorów literatury dziecięcej (m.in. Roksana Jędrzejewska-Wróbel, Barbara Kosmowska, Paweł Beręsewicz). Historie są subtelne, ciepłe i bardzo różnorodne – znajdziemy tu wątki miłości, przyjaźni, tęsknoty, ale też odmienności, nieoczywistej tożsamości czy relacji międzypokoleniowych.
To książka, która może zaskoczyć dorosłych — i poruszyć dzieci. Znakomity pretekst do rozmowy o tym, że „inność” jest częścią życia.
- Zagadki babci Sylwia Chutnik, Jędrzejewska-Wróbel Roksana, Grzegorz Kasdepke, Tomasz Samojlik, Zofia Stanecka
Historie są subtelne, ciepłe i bardzo różnorodne – znajdziemy tu wątki miłości, przyjaźni, tęsknoty, ale też odmienności, nieoczywistej tożsamości czy relacji międzypokoleniowych.
To książka, która może zaskoczyć dorosłych — i poruszyć dzieci. Znakomity pretekst do rozmowy o tym, że „inność” jest częścią życia.
- Widziałem pięknego dzięcioła – Michał Skibiński, ilustracje: Ala Bankroft
Książka oparta na autentycznym zeszycie 8-letniego chłopca z 1939 roku, w którym codziennie zapisywał jedno zdanie. Pozornie prosta, a jednak niesamowicie poruszająca — pokazuje codzienność dziecka w cieniu zbliżającej się wojny. To opowieść o pamięci, stracie, inności i sile słowa.
Sprawdza się znakomicie jako pretekst do rozmów o historii, migracjach, tożsamości i emocjach dzieci w zmieniającym się świecie.
- Nie lubię książek. Koniec kropka – Emma Perry, Sharon Davey
Świetna do rozbrajania oporu wobec czytania. Dziewczynka odkrywa, że każda książka to inne życie, inne myśli, inna kultura. I że czytanie może być… przyjemnością.
„To MY, dzieci świata” – Eliza Piotrowska
Iga, Gutek i ich pies Globus zabierają małych czytelników w podróż dookoła świata, pokazując, jak żyją dzieci w różnych zakątkach Ziemi – od Skandynawii po Sudan. Ta pełna ciepła i ciekawości książka uczy, że mimo różnic języka, tradycji czy wyglądu, wszystkie dzieci pragną tego samego: radości, miłości i pokoju. Świetna propozycja do rozmów o akceptacji, empatii i otwartości na inność.
Empatia, otwartość i szacunek nie biorą się z nakazów. Biorą się z historii, które poruszają, wyjaśniają i zapraszają do zrozumienia. A książki potrafią to robić najlepiej — jeśli tylko im na to pozwolimy.
4. Wyzwania i przyszłość literatury dziecięcej
Literatura dziecięca przechodzi dziś bardzo dynamiczne przemiany — zarówno w formie, jak i w treści. Z jednej strony mamy dostęp do niezwykle wartościowych, pięknie ilustrowanych książek, które poruszają ważne tematy i realnie wspierają rozwój dziecka. Z drugiej — świat cyfrowy, tempo życia i natłok bodźców stawiają nowe pytania: jaką rolę literatura dziecięca będzie pełnić w przyszłości? I czy jeszcze potrafi konkurować z ekranem, aplikacją, streamingiem?
Czy książka papierowa ma dziś szansę nadal być „miejscem spotkania”? A może to właśnie teraz trzeba ją na nowo zdefiniować — i przypomnieć sobie, dlaczego powstała?
W moim odczuciu warto mieć z tyłu głowy jedną, prostą rzecz: wielkie, nieistniejące już cywilizacje zostawiały po sobie ślad najpierw w postaci słowa mówionego, a potem — spisanych opowieści. I to one przetrwały największe zawieruchy historii.
Czy horacjańskie Exegi monumentum ma dziś, w epoce cyfryzacji, jeszcze sens? Bez wątpienia. Z tą różnicą, że czytanie może wkrótce stać się umiejętnością elitarną — a na pewno wymagającą intencjonalnego pielęgnowania. Literatura dla dzieci musi nadal otwierać przed nimi świat. Być oknem, lustrem i drzwiami.
Mam nadzieję, że komercjalizacja nie zmarnuje potencjału i dorobku wielu pokoleń pisarzy i ilustratorów.
Przyszłość literatury dziecięcej zależy od wielu czynników: od świadomości dorosłych, od odwagi autorów i otwartości wydawców, ale też od tego, czy będziemy gotowi odpuścić sobie edukacyjny „mus” — i przypomnieć, że czytanie to nie tylko obowiązek szkolny. To przede wszystkim doświadczenie relacji, emocji i myślenia.
To, co się zmienia, to sposób, w jaki dzieci poznają świat. Ale to, co pozostaje niezmienne, to ich potrzeba sensu, bliskości i zrozumienia.
Historie tworzą mosty – nawet w epoce ekranów.
4.1. Tradycyjne a cyfrowe książki
W dobie dynamicznego rozwoju technologii rosnąca popularność książek cyfrowych rodzi pytania o ich wpływ na dzieci. Jak zauważa Kucirkova (2019), książki cyfrowe mogą mieć zarówno pozytywny, jak i negatywny wpływ na interakcje rodzic–dziecko oraz rozwój kompetencji narracyjnych. Z jednej strony umożliwiają dostęp do szerokiego wachlarza treści, są interaktywne, często atrakcyjne wizualnie, potrafią zaciekawić dziecko i przyciągnąć jego uwagę. Z drugiej — mogą zaburzać koncentrację, osłabiać głębokie przetwarzanie treści, a w dłuższej perspektywie ograniczać kontakt z tradycyjną, linearną narracją.
Nie chodzi o to, by przeciwstawiać papier cyfrowi. Rzecz w tym, by zachować proporcje i intencję. Książki papierowe sprzyjają ciszy, skupieniu, bliskości. Dają przestrzeń do wspólnego rytuału — wertowania, pokazywania palcem, czekania, przewidywania. Książka cyfrowa (np. aplikacja z bajką) może być świetnym narzędziem — jeśli nie zastępuje relacji, tylko ją wspiera. Kluczem, jak zawsze, jest obecność dorosłego.
Warto pamiętać, że dla małych dzieci czytanie to także fizyczne doświadczenie: dotyk stron, zapach papieru, ruch ręki przy przewracaniu kartek. Tego nie da się zastąpić animacją czy dźwiękiem. A jednocześnie — żyjemy w świecie, w którym kontakt z ekranem jest codziennością. Dlatego tak ważne jest, by nie demonizować jednego i nie idealizować drugiego. Zamiast pytania: „co lepsze?” — lepiej zapytać: „kiedy, z kim i w jaki sposób?”
Literatura dziecięca w wersji cyfrowej może inspirować, angażować, rozwijać. Ale nie zastąpi spojrzenia, obecności i głosu rodzica. Dlatego jeśli dziecko ma wybierać między lektorem a Tobą — bądź Ty. Nawet jeśli przeczytasz tylko jedną stronę.
4.2. Globalizacja literatury dziecięcej
„Procesy globalizacyjne przekształcają sposób, w jaki dzieci na całym świecie doświadczają literatury.”
— Czabanowska-Wróbel, 2018
Globalizacja literatury dziecięcej otwiera przed młodymi czytelnikami ogromne możliwości — mogą czytać historie z każdego zakątka świata, poznawać obce kultury, style życia i wartości. Japońska estetyka, skandynawski humor, afrykańska symbolika czy południowoamerykańska rytmika języka — to wszystko coraz częściej gości na półkach w polskich księgarniach i bibliotekach. Dzieci uczą się w ten sposób, że literatura to nie tylko opowieści z ich własnego kręgu kulturowego, ale globalna rozmowa o świecie i o człowieku.
Z drugiej strony globalizacja niesie ryzyko pewnej homogenizacji — popularne schematy, formaty i motywy (zwłaszcza w książkach produkowanych masowo) potrafią wypierać literaturę lokalną, zakorzenioną w języku, tradycji i wspólnych kodach kulturowych. Czasem to, co powstaje „dla wszystkich”, okazuje się nie do końca „dla nikogo” — bo gubi to, co specyficzne, osadzone i bliskie.
Dlatego tak ważna jest świadoma obecność rodzimej literatury dziecięcej, w której dziecko może rozpoznać swoje miejsce, krajobrazy, emocje i sposób myślenia. Koziołek Matołek, Basia, Kajko i Kokosz — one też opowiadają świat, który warto ocalić.
Nie chodzi o to, by przeciwstawiać „swoje” „obcemu”, ale o równowagę. Dziecko powinno móc zarówno zachwycić się przygodą bohatera z Nowej Zelandii, jak i odnaleźć siebie w cichej historii o mamie, która spóźnia się z pracy i robi naleśniki „trochę nie tak, jak babcia”. Bo literatura — tak ta globalna, jak i lokalna — uczy nie tylko innych, ale też nas samych.
W kontekście globalizacji rola literatury dziecięcej w edukacji polega dziś na czymś więcej niż tylko przekazywaniu treści. To budowanie mostów i jednoczesne pilnowanie korzeni. Bo żeby dziecko mogło pewnie iść w świat, musi wiedzieć, skąd pochodzi jego opowieść.
Zakończenie: Przyszłość książki zaczyna się dziś — w naszych domach
Literatura dziecięca nie jest dodatkiem do edukacji ani formą rozrywki „na przeczekanie”. To przestrzeń rozwoju, bliskości i zrozumienia, której nie zastąpi żaden podręcznik ani ekran. Niezależnie od formy — papierowej, cyfrowej, obrazkowej czy pełnej tekstu — książka pozostaje jednym z najmądrzejszych narzędzi wychowawczych, jakie mamy pod ręką.
To my, dorośli, podejmujemy decyzję: czy książka będzie dla dziecka bramą do świata, czy tylko jeszcze jednym „punktem programu dnia”. Wybór nie musi być idealny. Ale jeśli będzie świadomy i czuły, to już wystarczy, żeby literatura dziecięca nadal miała przyszłość — i była miejscem, gdzie dziecko znajdzie siebie, innych i nadzieję.
Podsumowanie cyklu: od pierwszego słowa po przyszłość opowieści
W ciągu czterech części naszego cyklu przyglądaliśmy się pełnemu wymiarowi literatury dziecięcej — nie jako obowiązkowej półki w bibliotece, ale jako żywego, zmieniającego się narzędzia wychowania, edukacji i relacji.
W części 1 mówiliśmy o języku, wyobraźni i narracji — o tym, jak książki rozwijają słownictwo, logiczne myślenie i umiejętność opowiadania.
W części 2 skupiliśmy się na emocjach i relacjach: jak książki uczą dzieci nazywać uczucia, rozumieć innych i budować więzi z najbliższymi.
W części 3 odkryliśmy rolę literatury w przygotowaniu do nauki — nie tylko w sensie „szkolnym”, ale jako motywacji, uważności i kulturowej dojrzałości.
I wreszcie w części 4 zadaliśmy pytanie o przyszłość: jak nie zgubić literatury w świecie cyfrowych skrótów i globalnych trendów.
Nie uczymy dzieci czytać po to, by zostały poetami. Uczymy je czytać, by nie dały się oszukać.
— Ray Bradbury
Bibliografia
– Młynarczuk-Sokołowska, Anna. (2016). Przygody Innego. Bajki międzykulturowe na rzecz integracji dzieci cudzoziemskich.
– Bartosik, M. (2023). Jak rozmawiać z dziećmi o trudnych emocjach. Warszawa: Emocjolandia.
– Parry, R. L., & Taylor, L. (2018). Readers in the Round. Literacy, 52(2), 103–110.
– Kucirkova, N. (2019). Children’s Reading with Digital Books. Stavanger: University of Stavanger.
– Czabanowska-Wróbel, A. (2018). Children’s Literature—Between World and Global Literature. Wielogłos.