„Pierwsze wiersze dla…” to książka, którą poznaliśmy chwilę po narodzinach naszej córki, czyli w momencie, kiedy uświadomiłem sobie, że: właśnie zostałeś tatą. W tym miejscu bardziej pasowałby może wielokropek – ale nie tym razem. Zdecydowałem się na zdanie zamknięte. Dlaczego? Bo to moment, który kończy pewien etap i rozpoczyna nowy – i kropka…
W tym miejscu bardziej pasowałby może wielokropek – ale nie tym razem. Zdecydowałem się na zdanie zamknięte. Dlaczego? Bo to moment, który kończy pewien etap i rozpoczyna nowy – i kropka. Od tej chwili jesteś kimś więcej niż partnerem czy mężem. Stajesz się opiekunem – odpowiedzialnym za rozwój nowego człowieka. I, szczerze mówiąc, trudno mi wyobrazić sobie coś bardziej donisosłego.
Ojcostwo wczoraj i dziś
Na przestrzeni wieków rola ojca zmieniła się diametralnie. Ojciec z Babilonii (około 1894 p.n.e., żeby być precyzyjnym) prawdopodobnie dostałby ataku duszności lub uznałby, że ma jakieś omamy, gdyby zobaczył mężczyznę z wózkiem w parku. A przecież to „tylko” 3919 lat później… Dziś ojciec to nie tyran z pasażem moralnym na ustach, ale czuły towarzysz dziecięcych lęków, przygód i zabaw.
Skoro jako mężczyźni weszliśmy na ścieżkę świadomego ojcostwa, warto zrozumieć, że nasz wpływ na rozwój emocjonalny dziecka jest ogromny – tato. Zwracam się do Ciebie wprost, bo współczesna pedagogika nie tylko przypomina, ale wręcz domaga się obecności ojca, którego przez dekady z różnych powodów po prostu brakowało.
Tata potrafi otworzyć każde okno, także okno wyobraźni
Dlatego dziś zapraszam Cię do świata, którego może jeszcze nie znasz – świata literatury dziecięcej. Tak, tej literatury, która szeroko otwiera okna, wpuszczając orzeźwiający powiew wyobraźni. I to Ty – tato – możesz być tym, który te okna otworzy. Tak jak pompujesz rower albo walczysz z cieknącym kranem, możesz też czytać, śmiać się i śpiewać z dzieckiem – ono na Ciebie czeka!
Tym krótkim wstępem chciałem wprowadzić do tego artykułu nieco poetyki, która będzie nam potrzebna, by docenić wartość poezji zgromadzonej w książce Pierwsze wiersze dla… Książka, wydana przez Instytut Książki w ramach kampanii „Mała książka – wielki człowiek”, jest rozpowszechniana bezpłatnie przez biblioteki uczestniczące w kampanii stanowi jedną ze składowych tzw. wyprawki czytelniczej, o której jeszcze nie raz będę wspominał, ponieważ książki przekazywane bezpłatnie w ramach kolejnych stopni czytelniczego rozwoju są naprawdę wyśmienite.
Wyprawka z poezją zamiast środków na kolkę
Mój pierwszy kontakt z określeniem „wyprawka czytelnicza” miał miejsce w szpitalu – na oddziale położniczym, rzecz jasna. Muszę przyznać, że nie myślałem wówczas o tym, czym dzisiaj dzielę się z Wami. Kiedy przypomnę sobie, z jakim trudem na świat przyszła nasza pierwsza córka, kiedy wracają do mnie słowa jednej z położnych, że „teraz już chyba będzie z nami”… Kiedy w książeczce zdrowia widzę 7 (a miało być 6) w skali Apgar – możecie mi wierzyć – daleki jestem od tego, by pisać, jak bardzo zależało mi wtedy na budowaniu relacji. Chciałem i marzyłem, żeby nasze dziecko rozwijało się prawidłowo, zdrowo.
W takich mniej więcej okolicznościach i nastrojach, dalekich od huraoptymizmu, opuszczaliśmy z żoną oddział noworodkowy. Przy wyjściu otrzymaliśmy pakiet ulotek, reklam, próbek i innych „śmieci” – a przynajmniej tak myśleliśmy. Później okazało się, że większość tych produktów przydała się w trakcie kilku kolejnych dni, a jedną, wyjątkową rzecz z tej listy mamy do dnia dzisiejszego. A była to książka – pierwsze Pierwsze wiersze dla…
Idole, kampanie i… poezja na półce
Bardzo dobrze, że kampania zachęcająca do odwiedzania bibliotek jest realizowana z takim rozmachem i z tak dużym zaangażowaniem mediów oraz znanych osób ze świata kultury. Dla każdego następnego pokolenia „idolami” coraz rzadziej stają się bowiem zapracowani i zabiegani rodzice, a coraz częściej dzieci naśladują wzorce kreowane i eksponowane przez znanych i lubianych aktorów, piłkarzy, piosenkarzy. Ma to oczywiście swoje jasne i ciemne strony, natomiast popularyzowanie czytelnictwa jest bez wątpienia olbrzymim – i mało popularnym – wyzwaniem, zachęcającym do wejścia w „jasną stronę mocy”.
Książka „odporna na dzieciństwo”
Książka Pierwsze wiersze dla… to naprawdę przemyślana koncepcja pod każdym względem. Próżno szukać w tej „pancernej” książeczce wad o charakterze technicznym. Grube, sztywne strony ułatwiają przekręcanie nawet najmniejszym dzieciom. Szczegółem, na który być może niewiele osób zwróci uwagę, są zaokrąglone krawędzie – niby detal, ale przypomnijcie sobie, ile razy zdarzyło się Wam ukłuć „rogiem” książki. Sposób klejenia także nie budzi zastrzeżeń – wielokrotne wertowanie, nierzadko wyrywanie przez młodsze rodzeństwo, nie doprowadziło do żadnych uszkodzeń. Ogromną zaletą jest także jakość druku – zastosowana farba nie ściera się i nie odbija światła. Moim zdaniem nie ma się do czego przyczepić.

Poetycki dekalog – wiersz po wierszu
Oczywiście aspekty techniczne związane z wykonaniem książki mają duże znaczenie, ale ważniejsze jest to, co znajdziemy wewnątrz. Wspominałem już, że koncepcja książki jest w mojej ocenie bardzo przemyślana, a poeci i poetki z całą pewnością nie znaleźli się tam przypadkowo. Zestaw dziesięciu wierszy tworzy swoisty poetycki dekalog, będący jednocześnie przewodnikiem dla poszukujących dalszych inspiracji czytelniczych rodziców. A kogo znajdziemy w tej mini antologii?
Zbiór otwiera Anna Kamieńska i jej wiersz Pan Dymek. Rodzicom, ale także większości Polaków, poetka znana jest zapewne z dedykacji, którą umieścił ks. Jan Twardowski w wierszu Śpieszmy się – „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą”. Twórczość Anny Kamieńskiej znana jest jednak znacznie mniejszemu gronu czytelników, a przecież poetka posiada bardzo bogatą bibliografię nie tylko w obszarze poezji, ale także prozy i eseistyki. Była również doskonałym tłumaczem – na półce posiadam chociażby jej przekład Przemian Owidiusza (1969).
Pan Dymek stwarza doskonałe pole interpretacyjne – kreska, kreska, kółeczko… Niemal machinalnie palec wędruje w kierunku ilustracji wykonanej przez Ewę Kozyrę-Pawlak i Pawła Pawlaka. To kolejna mocna strona tej książki. Ilustracje wykonane techniką kolażu z tkanin zachęcają, by sięgnąć po skrawki materiału i włączyć się w kreatywną zabawę. Na kolejnych stronach znajdziemy wiersze Wandy Chotomskiej, Danuty Wawiłow, Marii Konopnickiej, Ewy Szelburg-Zarembiny, Jana Brzechwy, Juliana Tuwima, Joanny Papuzińskiej, Józefa Czechowicza. O każdym z tych wierszy mógłbym napisać elaborat, ale nie o to przecież chodzi, chcę jedynie zachęcić Was tatusiowie do szukania potencjału drzemiącego w najprostszych, ale nie prostych formach literackich.
Literacka podróż przez dzieciństwo
Każdy z zamieszczonych wierszy odnosi się do motywów nierozerwalnie związanych z toposem dzieciństwa i przekraczaniem kolejnych granic. Motyw domu, zawarty w wierszu Pan Dymek, łączy się z kolejnym lirykiem Wandy Chotomskiej Kołysanka zgadywanka, w którym dziecko spotyka wszystkie znane sobie osoby – mamę, tatę, babcię, dziadka i brata. Z domu można wyjść z jednym z dorosłych na zewnątrz, żeby poznawać okolicę – a tam przecież Lato Danuty Wawiłow, a może Zła Zima Marii Konopnickiej? Uwaga jednak, ponieważ Idzie niebo ciemną nocą Ewy Szelburg-Zarembiny… Czas tajemnic i odpoczynku. Zakres motywów przenosi się w sferę abstrakcji, by na kolejnej stronie odkrywać Psie smutki Jana Brzechwy.
Śpiewajmy z dziećmi
Uważam, że książeczka Pierwsze wiersze dla… jest wyjątkowo udaną pozycją, którą warto mieć na swojej półce, a żeby to zrobić, wystarczy odwiedzić najbliższą bibliotekę. Na zakończenie chciałbym przytoczyć słowa Marii Konopnickiej, która tak napisała o koncepcji literatury przeznaczonej dla najmłodszych odbiorców:
(…) Jeżeli prawdą jest, że dusza dziecka to „tabula rasa”, niemniej istotnie jest ona harfą niemą, na której dobrze, gdy poezja wcześnie rękę kładzie. Bo dziecko nie tylko potrzebuje wiedzieć i widzieć; dydaktyzm, w jaką bądź formę wcielony i pod jakim bądź ukryty kształtem, nie wyczerpuje, nie zaspakaja delikatnych poruszeń duszy dziecka, która pożąda wzlotu, dźwięku, tonu. Może to więc jest dobrze, gdy do dramatu dziecięcego, do dziecięcego eposu przybędzie liryka dziecięca, poezja sama w sobie, która bez żadnych dydaktycznych celów będzie budziła w duszy dziecka pewne nastroje i poddawała harmonię pod przyrodzoną dźwięczność jej duszy. „Taki ja sobie kładę zamiar i o nim właśnie chciałam powiedzieć Panu. Nie przychodzę ani uczyć dzieci, ani też ich bawić. Przychodzę śpiewać z nimi”
Nie wstydźmy się przed własnymi dziećmi – śpiewajmy z nimi, interpretujmy wiersze, czytajmy w sposób, który rozbudzi w nich czytelniczą pasję. W kolejnych wpisach zaprezentuję inne książki dostępne w ramach kampanii „Mała książka – wielki człowiek”.