Dlaczego warto opowiadać niemowlętom? Narracja od pierwszych miesięcy życia wspiera rozwój językowy, emocjonalny i społeczny. Codzienne czynności: przewijanie, kąpiel, spacer, stają się doskonałą okazją do snucia mikroopowieści, które nie tylko budują więź, ale też wspierają integrację sensoryczną.
Narracja jako codzienność, nie spektakl
To już ostatni, choć w żadnym razie nie mniej istotny akcent naszego cyklu poświęconego opowiadaniu niemowlętom. Po wcześniejszych częściach, które miały charakter przede wszystkim teoretyczny i refleksyjny, nadszedł czas na część praktyczną, w której rodzicielska narracja odgrywa kluczową rolę.
Chciałbym, żebyście zanurzyli się w Waszej codzienności – tej najzwyklejszej, utkanej z przewijania, kąpania, spacerów, usypiania i zabawy. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, że właśnie w tych mikro-sytuacjach kształtuje się przestrzeń dla najlepszych narracji. Może się Wam wydawać, że nie ma w nich nic spektakularnego, że brakuje profesjonalizmu czy literackiej formy. Ale chcę, żebyście uświadomili sobie coś bardzo ważnego: dla swoich dzieci jesteście najlepszymi specjalistami, najczulszymi aktorami i najbliższymi lektorami. Wasza codzienność, choć czasami przytłaczająca, jest idealną sceną do budowania czułości i zrozumienia.
Czy trzeba być specjalistą, żeby opowiadać dziecku historie?
Nie. Twoja uważna obecność, ciepły głos i odrobina wyobraźni wystarczą, by budować bliskość i rozwój dziecka przez codzienną narrację.
Tym wpisem chcę Wam przypomnieć, że nie musicie być psychologami czy pedagogami (chyba że z zawodu nimi jesteście, choć i wtedy warto czasem odłożyć teorię na bok). Przede wszystkim bądźcie rodzicami – czasami nieidealnymi, czasami zmęczonymi, popełniającymi błędy. Ale kto ich nie popełnia? Naprawdę nie potrzebujecie podręczników do psychologii rozwojowej ani akademickiej teorii. Zamiast tracić czas na szukanie odpowiedzi na pytania wychowawcze w poradnikach, bądźcie po prostu dostępni dla swoich dzieci.
Wasza uważna obecność, ciepły głos i odrobina wyobraźni w zupełności wystarczą, by opowiadać dziecku historie, które budują jego język, emocje i więź z Wami.
Jeśli jesteście gotowi, możecie już dziś zamienić przewijanie w pełną napięcia opowieść detektywistyczną, a spacer w magiczną baśń drogi. Pamiętajcie – dla dziecka nie istnieje opowieść zbyt błaha. Każda narracja, nawet ta najprostsza, buduje jego kompetencje językowe, emocjonalne i społeczne.
Zabawa jako narracja
Zanim dziecko wypowie swoje pierwsze słowo, zanim zrozumie strukturę klasycznej bajki i zanim pojmie ciąg przyczynowo-skutkowy, już uczestniczy w budowaniu zasobu językowego. Zanurza się w nim poprzez codzienną rutynę, melodię mowy, powtórzenia, rytm, emocje, a przede wszystkim przez kontakt fizyczny z rodzicem.
Jeśli jeszcze nie jesteście rodzicami, być może zdarzyło się Wam obserwować zachowania rodzicielskie u znajomych lub przyjaciół. Czy zwróciliście uwagę, jak wielka zmiana dokonuje się w umysłowości i wrażliwości rodzica? Zauważyliście, że rodzice niemal instynktownie mówią do niemowląt, które przecież nie odpowiadają, nie podejmują rozmowy? Dla obserwatora z zewnątrz może to wyglądać jak „gadanie do siebie”, ale dla dziecka staje się to pierwszą mapą znaczeń. W tych prostych formach komunikacji ukryty jest zalążek późniejszych umiejętności opowiadania i rozumienia świata.
W refleksji nad strukturami literatury dziecięcej Alicja Baluch odwołuje się do koncepcji Hermana Northropa Frye’a, kanadyjskiego teoretyka literatury i twórcy krytyki archetypowej. Frye postrzegał literaturę jako przestrzeń uniwersalnych symboli i mitologicznych struktur, które powracają w dziejach kultury w różnych wariantach i konfiguracjach. W jego ujęciu wszystkie formy literackie, niezależnie od poziomu skomplikowania, są przejawem tej samej wyobraźni symbolicznej, której źródła tkwią w pradawnych rytuałach i opowieściach mitycznych.
Baluch, przywołując tę teorię, zauważa, że droga ewolucji literackiej prowadzi od form prostych do arcydzieła – od dziecięcych rytuałów językowych do wyrafinowanych tekstów kultury wysokiej. Pisze wprost: „to, co najprostsze, wcale nie jest banalne – przeciwnie, to tam zawarte są pierwotne wzorce opowiadania” (Od form prostych do arcydzieła, s. 8). Kołysanki, wyliczanki, rymowanki i zabawy językowe to nie tylko dziecięca rozrywka. Są one echem dawnych struktur kultury, które aktywują w dziecku emocjonalny odbiór świata i przygotowują je do uczestnictwa w kulturze symbolicznej.
Uważam, że jako rodzice – a szerzej: jako dorośli – jesteśmy zanurzeni w pewien krąg mitotwórczy, który zawiera wiele warstw, odniesień i wpływów. Niezależnie od naszego wykształcenia, wrażliwości czy światopoglądu, nosimy w sobie ślady różnych tradycji. Nie sposób pominąć tu biblijnych przypowieści, które od pokoleń powracają jako motywy w literaturze dziecięcej – często nawet nieświadomie przywoływane przez autorów. Równocześnie, szczególnie w naszym kręgu kulturowym, silnie obecna pozostaje słowiańska wyobraźnia, wypełniona zjawiskami niezwykłymi, tajemniczymi i nieodgadnionymi. Gdy opowiadamy dzieciom historie, nawet te najprostsze, stajemy się uczestnikami tej samej przestrzeni mitotwórczej, której elementami są baśń, rytuał i wyobraźnia.
W podobnym tonie wypowiada się Monika Janusz-Lorkowska, która analizując funkcje książek-zabawek, podkreśla ich wielowymiarowe działanie – edukacyjne, emocjonalne i ludyczne. Według niej książka-zabawka może prezentować zjawiska i pojęcia, wzbogacać wiedzę, wspierać rozwój sensoryczno-motoryczny, a przy tym zaspokajać potrzebę zabawy i dostarczać rozrywki (Książki-zabawki jako typ książki dla dzieci, s. 32).
Do tego interdyscyplinarnego ujęcia doskonale pasują obserwacje Elżbiety Zarych, zawarte w jej opracowaniu poświęconym książkom wzbogaconym, ożywionym i zabawkowym. Badaczka zwraca uwagę na ich wymiar performatywny i materialny. W jej ujęciu książka to nie tylko zbiór stron, lecz także przedmiot sztuki – efektowny, zmysłowy, stworzony z wyobraźni i zręczności. Zarych zauważa, że współczesna książka dla najmłodszych czerpie z rozwiązań teatru, filmu animowanego, gier analogowych i komputerowych (Piękne książki, książki ożywione, książki wzbogacone, s. 31). W tym sensie wchodzimy już w obszar metatekstu – książka, podobnie jak opowieść rodzica, wchodzi w dynamiczne relacje z odbiorcą i otaczającym światem, przekraczając granice tradycyjnego czytania.
To właśnie ta teatralność, obecna nawet w najprostszych interakcjach z niemowlęciem, może stać się podstawą narracyjnej zabawy. Bo czym innym jest przewijanie z wymyśloną historią o zagubionej skarpetce, jeśli nie domowym spektaklem, z jednym aktorem i najczulszą widownią?
Wszystkie te głosy naukowe – Baluch, Lorkowska i Zarych – łączy przekonanie, że dziecięcy odbiór literatury, obejmuje słowo, obraz, ruch i rytuał, jest głęboko zmysłowy i emocjonalny. Zanim dziecko stanie się czytelnikiem, jest słuchaczem i uczestnikiem narracyjnych rytuałów dnia codziennego. Przewijak, łóżeczko, kąpiel czy wózek mogą stać się sceną mikroopowieści, które nie tylko bawią i uczą, ale przede wszystkim budują więź.
Dlatego właśnie chciałbym Wam zaprezentować pięć scenariuszy narracyjnych, które powstawały w trakcie kąpieli, zmiany pieluch, spacerów czy ubierania. To moje autorskie propozycje – stworzone z codziennych doświadczeń, ale zanurzone (czasami dosłownie) w świecie literackiej i zmysłowej wyobraźni. Każdy z nich możecie potraktować jako punkt wyjścia do własnych improwizacji, eksperymentów i wspólnego teatru codzienności, w którym słowo i gest znaczą więcej niż najbardziej wyrafinowana scenografia.
1. Narracja kąpielowa
Przykładowy tytuł narracji: „Plusk i Pupil”
Wiek dziecka: od 2. miesiąca życia
Czas trwania: 5–7 minut
Cel: rozwijanie wrażliwości słuchowej i wzrokowej, wspieranie koncentracji, inicjowanie kontaktu z narracją

Opis:
Z własnej praktyki mogę Wam napisać, że kąpiel to jeden z najlepszych momentów na wprowadzenie pierwszych narracyjnych rytuałów. Woda działa kojąco, a powtarzalność czynności daje dziecku poczucie bezpieczeństwa i przewidywalności. Mam też nieodparte wrażenie, że w kontakcie z wodą niemowlęta doświadczają czegoś więcej – jakby powracały do miejsca, w którym spędziły sporo czasu przed narodzinami.
W tym scenariuszu kluczową rolę odgrywają książeczki kąpielowe, które w naszym domu stały się nieodłącznym elementem wieczornego rytuału. Jedną z ulubionych była „Wesoły Plusk. Pupile”, książeczka, która pod wpływem wody odsłaniała kolorowe ilustracje. I właśnie ten moment zaskoczenia, ta zmienność i magiczne „pojawianie się” obrazków, stawały się osią narracji rozwijanej wokół wyłaniających się z bohaterów: kota, psa, króliczka i innych domowych zwierzątek.
Książeczka kąpielowa przestaje być tylko materiałem edukacyjnym, staje się interaktywną scenografią opowieści, a rodzic jej narratorem. Dziecko za pomocą dotyku, wzroku i słuchu uczestniczy w opowieści, która dzieje się tu i teraz, w wodzie, w bliskości, w czułym głosie.
Należy jednak pamiętać, że kąpiel, mimo całej narracyjnej magii, wymaga od dorosłego pełnej uważności. Dziecko, niezależnie od wieku, nie powinno zostawać w wodzie bez kontroli. Narracja może być swobodna, ale czujność powinna być absolutna.
Chociaż scenariusz ten dedykowany jest głównie niemowlętom, forma narracji kąpielowej świetnie sprawdza się także u starszych dzieci. Trzylatek, który zna już postacie z książeczki, może aktywnie uczestniczyć w opowieści, a nawet sam ją współtworzyć: wymyślać nowe przygody zwierzątek, przewidywać, co pojawi się na kolejnej stronie, czy imitować głosy bohaterów. Woda staje się wtedy nie tylko przestrzenią relaksu, ale sceną dla dziecięcej wyobraźni i językowej ekspresji. Moim dzieciom szczególnie podobała się strona z rybką, która „w wodzie się pluskała, wszystko wokół ochlapała”… możecie się domyślać jaki był finał tej opowieści.
Przykładowa narracja:
„Plusk! Ooo, kto się tu pojawił? To kotek Mruczuś! Mruczy, bo lubi ciepłą wodę: mrrr… mrrr… A teraz zobacz – coś się zmienia! Kotek robi się… niebieski?! Ale niespodzianka! Kto jeszcze pływa w wannie? Króliczek Hop-Hop! Skacze przez pianę… hop! hop! hop! I też zmienia kolor!”
Wskazówki narracyjne:
- Staraj się budować narrację opartą na zaskoczeniu. W książeczkach kąpielowych każda postać może być pretekstem do rozwinięcia mikroopowieści.
- Używaj onomatopei i rytmicznych powtórzeń. Małe dzieci reagują na melodię języka bardziej niż na jego znaczenie.
- Jeśli masz w domu książeczkę z serii zmieniających kolor, to wyorzystaj zmianę kolorów jako element dramaturgiczny. Każda zmiana może sygnalizować nowy rozdział w historii. Wiem, że są także książeczki piszczące i inne oferujące element interaktywności.
- Nie obawiaj się szaleńczej przesady, ponieważ wyrazista mimika, entuzjazm i modulacja głosu mają ogromny wpływ na emocjonalną głębię narracji.
- Dziecko może dotykać książeczki, próbować ją „czytać” lub reagować gestem, nie zabraniaj mu wchodzić w interakcje, to także forma współtworzenia narracji.
Kontekst rozwojowy:
Książeczki kąpielowe takie jak „Wesoły Plusk” nie tylko wspierają rozwój sensoryczny, lecz także inicjują pierwsze doświadczenia narracyjne. Dzięki prostym rymowankom, zmianom kolorystycznym i rozpoznawalnym postaciom, książka ta staje się materialnym nośnikiem narracji. Jak pisze Elżbieta Zarych, tego typu publikacje „łączą w sobie cechy teatru, ilustracji i zabawy” i tworzą nowe konteksty dla opowieści, które są „nie tylko czytane, ale też przeżywane, dotykane i ożywiane” (Zarych, Piękne książki, książki ożywione…, s. 31–35).
Słowo kluczowe w praktyce:
W tym scenariuszu narracja nie jest tylko opowiadaniem historii – to struktura doświadczenia, która angażuje zmysły, emocje i relację z rodzicem. Kąpielowa opowieść to pierwsza lekcja słuchania, współuczestnictwa i rozumienia zmienności świata.
2. Kołysankowa narracja: „Czarny Koniku, gdzie ty spisz?”
Wiek dziecka: od 1. miesiąca życia
Cel: wyciszenie, budowanie poczucia bezpieczeństwa, wprowadzenie wieczornego rytuału
Czas trwania: 5–10 minut przed snem

Opis scenariusza:
Wieczór to naturalna przestrzeń dla wyciszenia – pragną go nie tylko zmęczeni rodzice, ale też dzieci. Niestety, maluchy bywają przebodźcowane dniem: dźwiękami, światłem, nowymi doświadczeniami. I właśnie wtedy kołysząca narracja może okazać się najlepszym lekarstwem. Działa jak opowieść w półśnie – otula, uspokaja i prowadzi ku zasypianiu.
Kołysanki to nie tylko melodie – to także narracje w formie śpiewanej, które dzieją się tu i teraz. Możesz oczywiście korzystać z gotowych tekstów, ale jeszcze lepiej sprawdzają się piosenki tworzone spontanicznie. Jedną z nich wymyśliłem dla swojej córki – miała prosty, powtarzalny refren, który działał jak emocjonalna kotwica:
Koniku, czarny koniku,
gdzie ty mieszkasz, gdzie ty śpisz?
Ach powiedz, czarny koniku,
czy tam dobrze było ci?
To właśnie ta struktura – pytanie otwierające opowieść i refren powtarzany jak mantra – stawała się osią całej wieczornej narracji. Zwrotki były improwizowane, tworzone na bieżąco. Czasami śpiewałem o grzywie jak las, innym razem o komarach na ścianie, cieknącej wodzie w łazience albo… dziurawej skarpetce. Naprawdę, śpiewałem o wszystkim. Zdarzało się, że trwało to ponad godzinę – bo inspiracja czai się wszędzie, wystarczy dobrze się rozejrzeć po sypialni.
Był sobie mały konik,
z grzywą bujną niczym las.
W galopie go nie dogonił
nawet szybki leśny wiatr.
Takie wersy można modyfikować każdego wieczoru, rozbudowując opowieść o nowe obrazy. Dzięki temu narracja nie nudzi się – przeciwnie, dziecko zaczyna czekać, co „dziś wydarzy się w konikowym śnie”.
Dlaczego to działa:
Narracja przed snem w formie śpiewanej działa jak emocjonalna kołderka. Powtarzalny refren, rytmiczna fraza i ciepły głos rodzica regulują napięcie, pomagają się wyciszyć i ułatwiają zasypianie. Co więcej, śpiewając własne teksty, pokazujesz dziecku, że język to żywe tworzywo – coś, czym można się bawić, opowiadać i kreować własne historie.
Wskazówki dla rodzica:
- Śpiewaj powoli i rytmicznie, kołysząc delikatnie dziecko lub siebie.
- Zakończ każdą zwrotkę refrenem – to stały punkt narracji, który daje dziecku poczucie bezpieczeństwa.
- Wprowadzaj do tekstu elementy z codzienności: „konik widział dziś misia”, „konik spał obok ciebie”, „konik słyszał, jak padał deszcz”…
- Po zakończeniu piosenki kontynuuj narrację szeptem:
„A teraz konik śni, że frunie po chmurach…”,
„Śni o łące, na której spotkał motyla…”.
Możliwości są nieograniczone – Twoja opowieść może trwać tyle, ile potrzeba.
PS. Zdarzało się, że kiedy śpiewałem tę kołysankę mojej 2-letniej córce, i byłem przekonany, że Morfeusz już zabrał ją w objęcia, słyszałem ciche:
„Śpiewaj, tato…”
I śpiewałem dalej – bo właśnie taka narracja buduje więź.
Taka narracyjna forma wieczornego rytuału może towarzyszyć Wam przez wiele miesięcy. Im starsze dziecko, tym chętniej będzie reagować na zmieniające się obrazy, a może z czasem… samo zacznie dopowiadać wersy do „swojej” piosenki o koniku.
3. Skarpeciana narracja: „Skarpciaki i tajemnica znikających skarpetek”
Wiek dziecka: od 3. miesiąca życia
Cel: rozładowanie napięcia podczas przewijania, rozwój słuchu i poczucia humoru, oswajanie ciała poprzez dotyk
Czas trwania: 3–5 minut (lub dłużej, jeśli dziecko się zaangażuje)
Opis scenariusza:
Przewijanie nie musi być momentem napięcia i płaczu, ale może stać się miniaturowym teatrzykiem narracyjnym, którego głównymi aktorami są… skarpetki! W moim domu tę funkcję pełnią „Skarpciaki” – czyli skarpetki naciągnięte na dłoń, które zyskują własną osobowość, głos, ruchy i nastroje. Zmieniając głos na śmieszny (piskliwy, gruby, jęczący…), tworzę postać, która gada, narzeka, marudzi albo się chichra. Skarpciaki pojawiły się w naszym domu jeszcze przed odkryciem serii książek Justyny Bednarek, więc możecie sobie wyobrazić, co było później.
Skarpetka mówi:
„Ej, ja tu sobie spałam na stópce! Co to za porwania!? Niech mnie ktoś odda mojemu króliczkowi!”
Albo:
„Uwaga, uwaga! Tajna misja! Musimy odnaleźć drugą skarpetkę, która zniknęła w czeluściach pieluchowej krainy!”
Taka narracja skarpetkowa pozwala dziecku wejść w tryb zabawy – nawet w sytuacji potencjalnie nieprzyjemnej. Humor, przesadna mimika, niespodziewane zwroty akcji i zabawne dźwięki czynią z przewijania rytuał, który dzieci lubią i którego się spodziewają.
Dlaczego to działa?
Narracja oparta na humorze i zaskoczeniu uczy dziecko rozpoznawania emocji, rytmu mowy i intonacji. Skarpetkowy teatrzyk pozwala również oswoić dotyk – dziecko, które śmieje się podczas przewijania, rozluźnia napięcia mięśniowe i buduje pozytywne skojarzenia z ciałem. Dodatkowo, „Skarpciaki” to forma performatywnej narracji: słowo, gest i dźwięk działają razem i budują bezpośrednią relację z maluchem.
Wskazówki dla rodzica:
• Naciągnij skarpetkę na rękę i „ożyw ją”, nadaj jej głos, imię i charakter.
• Stosuj przesadną mimikę, zaskakuj dźwiękami: „O nieee!”, „Ajajaj!”, „Gdzie jestem?!”.
• Wplataj pytania narracyjne: „Czy to Ty zabrałeś drugą skarpetkę?”, „A może to był… miś?”.
• Obserwuj reakcje dziecka i dostosuj opowieść do jego uśmiechu, zdziwienia, gaworzenia.
• Jeśli chcesz, możesz dodać stały refren-skandowanie:
„Skarpciak! Skarpciak! On się nie zgubi,
Skarpciak! Skarpciak! On wszystko odkryje!”
PS: Starsze dzieci z czasem same zaczynają „odgrywać” skarpetki, powtarzać zabawne frazy albo dopytywać: „A co mówi druga skarpetka?”. Wtedy narracja zmienia się w wspólną improwizację – czyli najpiękniejszy rodzaj zabawy rodzinnej.
4. Narracja sensoryczna: „Pan Akuku i zaginiona mama Tygryska”
Wiek dziecka: od 5. miesiąca życia
Cel: rozwój wielozmysłowy, integracja dotyku, słuchu i wzroku, budowanie napięcia narracyjnego
Czas trwania: 5–10 minut
Opis scenariusza:
Narracja sensoryczna to nie książka – to interaktywne doświadczenie, w którym zmysły dziecka stają się głównymi bohaterami. W naszym domu taką opowieść często rozpoczynał Pan Akuku – różowy potworek przypominający Ciasteczkowego Potwora z Ulicy Sezamkowej. Wystarczyło, że „pojawił się” zza rogu, a opowieść zaczynała się sama. Dodawaliśmy pieluszki, miękkie maskotki, kawałki tkanin – wszystko, co można dotknąć, ukryć, odnaleźć. Każdy element był częścią domowego teatru, a narracja prowadziła dziecko przez kolejne sensoryczne „sceny”.
Niestety, nie mogę już pokazać Wam Pana Akuku, bo moja córka postanowiła przekazać go dzieciom z Ukrainy podczas zbiórek pomocowych. To był jej pomysł – i przyznam, że do dziś mnie to porusza. Wierzę, że Pan Akuku żyje teraz w innej opowieści, w nowym domu. I to jest właśnie najpiękniejsze w narracji – może przemieszczać się z przedmiotami, przekraczać granice, a nawet budować wspólnotę.
Narracja przykładowa:
„Mały Tygrysek wstał rano i… o nie! Nie widzi mamy!
Szuka pod poduszką… szur, szur – nie ma…
Zagląda za pieluszkę… szuuuuu – też pusto!
Nagle… pojawia się Pan Akuku!
– Akuku! – mówi śmiesznym głosem.
– Tygrysku, widziałem twoją mamę!
– Gdzie?! – pyta tygrysek.
– Za wielką górą z kocyka! – odpowiada Pan Akuku.
Tygrysek wspina się… i BACH! Jest mama!
Przytulił się mocno i już wszystko było dobrze.”
5. Opowieść w ruchu: „Na spacerze z Panem Listkiem”
Wiek dziecka: od 6 do 12 miesięcy
Cel: integracja sensoryczna, rozwój językowy, budowanie narracji z elementów otoczenia
Czas trwania: ok. 10 minut podczas spaceru
Opis scenariusza:
Mam nadzieję, że z dotychczasowych scenariuszy zaczyna się wyłaniać myśl, że narracja nie musi czekać w książce, może maszerować z Wami przez park, wyglądać z trawy, skrzypieć pod butem albo chlupać w kałuży. W naszej rodzinie bardzo często wracamy ze spacerów z „przyjaciółmi” – patyczkami, kamykami, listkami, które bywają bohaterami kolejnych historii. Te małe przedmioty stają się pretekstem do snucia opowieści: czasem śmiesznych, czasem czułych, czasem absurdalnych.
Wystarczy listek, który właśnie opadł z drzewa – to Pan Listek. Patyczek może być jego parasolką albo rakietą, a kamyczek – podróżnikiem z innej ulicy. Opowiadając historię w trakcie spaceru, tworzysz żywą narrację, osadzoną w realnym świecie. Dziecko nie tylko słucha, ale też obserwuje, dotyka, reaguje.
Narracja przykładowa:
„Ooo, Pan Listek płynie po chodniku… ale nagle spotyka Kałużę! Plask!
Nie może jej przeskoczyć… więc płynie. Dalej spotyka Pana Kamyczka.
– Cześć! – mówi Pan Listek. – Idziemy razem?
Szur, szur, szur… teraz już razem idą przez park.
Patyczek dołącza do nich… i zaczynają tańczyć w wietrze.
A potem… hop! – do kieszeni dziecka. I wracają do domu.”
Dlaczego to działa:
To nie musi być wielka fabuła. Najważniejsze, że narracja powstaje tu i teraz, w odpowiedzi na otoczenie, gesty dziecka, kolory i tekstury. Spacer staje się przestrzenią dialogu, a Ty – narratorem świata, który dziecko dopiero poznaje. Ta forma opowieści rozwija język, uwagę, ale przede wszystkim uczy dostrzegać sens i emocje w codziennych rzeczach.
Wskazówki dla rodzica:
• Mów o tym, co dziecko widzi: listek, trawa, kałuża – to materiały narracyjne.
• Wprowadzaj emocje i napięcie: „O nie! Listek się zgubił!”, „Czy znajdzie drogę do drzewa?”
• Zmieniaj głos dla różnych postaci (nawet jeśli to kamień).
• Nie oceniaj „jakości” opowieści – liczy się Wasze wspólne przeżywanie.
• Możesz zabrać „bohaterów” do domu i opowiadać im dalsze historie np. w kąpieli, przy kolacji, przed snem.
Zakończenie cyklu: Narracja jako codzienność
Nie potrzebujesz teatru, studia nagraniowego ani biblioteki w wersji deluxe. Wystarczy łazienka, przewijak, łóżeczko, książeczka i Twoja obecność. Narracyjne zabawy z niemowlęciem to nie show – to mikrohistorie, które dzieją się tu i teraz. Pamiętajcie, że codzienne gesty i słowa, powtarzane z czułością i zaangażowaniem, tworzą fundament pod język, emocje i relacje społeczne.
Dla dziecka każda opowieść jest jak pierwszy kontakt z sensem. A dla rodzica to niepowtarzalna szansa, by stać się narratorem dziecięcego świata. I choć ono nie zapamięta fabuły, zapamięta Twoją obecność, głos i emocje.
Opowieść nie kończy się na bajce. Ona się dopiero zaczyna – w kąpieli, w wózku, przy przewijaku. I będzie trwać, jeśli tylko zechcesz mówić, śmiać się i opowiadać. Codzienność jest sceną. Ty jesteś narratorem. A dziecko – najbardziej chłonnym słuchaczem, jakiego kiedykolwiek miałeś.
Cykl: Opowieść dla niemowlęcia – jak mówić, śpiewać i być blisko
Poznaj wszystkie części cyklu o bliskości, mowie i wspieraniu rozwoju dziecka przez opowieść, dotyk i dźwięk:
Wprowadzenie
👉 Opowieść zaczyna się tu: jak mówić do niemowlęcia, zanim zacznie mówić
Wprowadzenie do cyklu o mowie, bliskości i rozwoju dziecka.
Część 1
👉 Czytanie jako rytuał: jak codzienne książki budują język, bliskość i bezpieczeństwo
O sile powtarzalności, rytuałów i wspólnej narracji.
Część 2
👉 Głos, intonacja, mimika – jak opowiadać całym sobą
Jak używać głosu i ciała, by angażować i budować więź.
Część 3
👉 Rozwój dziecka przez dotyk i opowieść
Książeczki sensoryczne jako pierwszy alfabet zmysłów.
Część 4
👉 Z codziennych historii rodzi się język
Jak proza codzienności staje się fundamentem rozwoju językowego.
Część 5
👉 Zabawy głosem – jak dźwięki wspierają rozwój języka u dzieci
O mocy dźwięków, wyrazów dźwiękonaśladowczych i fonologii.
Część 6
👉 Jak śpiewanie dziecku wspiera rozwój, pamięć i relację
Śpiewanie jako opowieść pełna emocji, języka i bliskości.
Część 7 (bonus)
👉 Narracja codzienności: 5 scenariuszy opowieści dla niemowląt
Scenariusze narracyjnych zabaw, które można wpleść w codzienne rytuały.
Bibliografia
Baluch, Alicja. Od form prostych do arcydzieła. Wykłady, prezentacje, notatki, przemyślenia o literaturze dla dzieci i młodzieży. Kraków: Wydawnictwo Naukowe Akademii Pedagogicznej, 2008. (Prace Monograficzne nr 485). ISBN 978-83-7271-462-6.
Frye, Northrop. Anatomy of Criticism: Four Essays. Princeton: Princeton University Press, 1957.
(przywoływany pośrednio przez Alicję Baluch w interpretacji archetypicznej rozwoju literatury dziecięcej)
Janusz-Lorkowska, Monika. „Książka-zabawka – ciągle nierozstrzygnięty problem z definicją pojęcia i wyodrębnieniem podtypów gatunku”. Przegląd Biblioteczny, z. 4 (2020): 494–512. ISSN 0033-202X.
Zarych, Elżbieta. „Piękne książki, książki ożywione, książki wzbogacone – o nowych zjawiskach w kulturze książki dla dzieci”. Z Teorii i Praktyki Dydaktycznej Języka Polskiego, nr 30 (2021): 27–41. DOI: 10.31261/TiPDJP.2021.30.02.