Zanim po raz pierwszy zostałem tatą, nie zdawałem sobie do końca sprawy, jak wiele wysiłku należy włożyć, żeby położyć fundament pod prawidłowy i zrównoważony rozwój dziecka – stąd prawdopodobnie jako rodzice popełniliśmy całą masę błędów. Oczywiście można sobie tłumaczyć, że dziecko i tak nie będzie pamiętało większości z nich, ale warto mieć świadomość, że kształtujący się układ nerwowy przetwarza dostarczane mu informacje w niewiarygodny sposób – milion połączeń na minutę to wartość, która na każdym powinna zrobić wrażenie. Dlatego warto dołożyć wszelkich starań, by przygotować dziecko na kolejne wyzwania, które świat nieuchronnie przed nim postawi.
Być może wielu z was zastanawia się, po co w ogóle to całe zamieszanie z czytaniem i książkami. Przecież świat współczesny – a przyszły zapewne tym bardziej – będzie potrzebował umysłów zdolnych do przeprowadzania obliczeń, analiz i logicznego myślenia. Po co w takim razie literatura i nauki z nią związane? Odpowiedzi na te pytania, poparte naukowymi badaniami, znajdziecie oczywiście na tym blogu. Ale żeby nie odsyłać was od razu do innych artykułów, napiszę tylko, że czytelnictwo przede wszystkim wspiera rozwój obszarów mózgu odpowiedzialnych za wyobraźnię. A teraz spróbujcie sobie odpowiedzieć: czy bez wyobraźni Leonardo da Vinci byłby w stanie stworzyć swoje najśmielsze wynalazki? Czy zaprojektowałby maszyny latające?
Dlatego piszę tego bloga – by otwierać wasze serca i umysły na literaturę. Na humanistyczne kształcenie przyszłych inżynierów, naukowców, informatyków i programistów. Przed wami, drodzy rodzice, naprawdę wielka misja. Zachęcam więc do sięgania po książki już od najwcześniejszych lat – od pierwszych tygodni życia waszych dzieci
Rodzice, którzy chcą zadbać o optymalny rozwój swoich dzieci, zdają sobie zapewne sprawę, że książki dla najmłodszych nie służą wyłącznie do czytania. Są one również – a nierzadko przede wszystkim – narzędziem do poznawania świata, a także zabawką w dosłownym tego słowa znaczeniu. Już od pierwszych miesięcy życia dzieci mają możliwość obcowania z książką nie jako z nośnikiem tekstu, ale jako z obiektem: mogą jej dotykać, wkładać do ust, potrząsać, przewracać dostosowane do ich możliwości strony, ściskać lub uderzać. Ta pierwotna forma kontaktu z książką opiera się na zmysłach i aktywności fizycznej, co pozwala uznać pierwsze książeczki – szczególnie wykonane z dziecioodpornych materiałów, takich jak gruba tektura, tkanina czy tworzywa (np. książeczki kąpielowe) – za obiekty o podwójnej funkcji: estetyczno-poznawczej i zabawowej.
Muszę jednak dolać nieco dziegciu do tej beczki i skłonić do refleksji. Kilka tygodni temu odwiedziłem rodzinę, która w trakcie karmienia rocznego dziecka używa jako atraktora – o zgrozo – telefonu komórkowego. „Inaczej nie zje” – twierdzi mama. Zastanawiam się tylko: na czym to dziecko będzie się koncentrować, kiedy podrośnie? Na klikaniu w ekran? Wróćmy jednak do głównego wątku. Przygotowując się do napisania tego artykułu, sięgnąłem do kilku opracowań naukowych poruszających zagadnienia związane z funkcją i funkcjonowaniem książek w okresie przedliterackim. W literaturze od jakiegoś czasu pojawia się określenie książek dla najmłodszych jako tzw. obiektów hybrydowych – łączących właściwości edukacyjne, narracyjne i sensoryczne. Jak zauważa Bettina Kümmerling-Meibauer:
„Książki (…) są przedmiotami, a ściślej mówiąc – artefaktami, które ujawniają niektóre właściwości materialności w szerszym znaczeniu.”
W tym kontekście książka może stać się elementem konstrukcyjnym, częścią gry, zabawy, czy też narzędziem rozwijającym umiejętności motoryczne i poznawcze dziecka.
Zanim dziecko zrozumie, czym jest opowieść, historia, język i jego symboliczna reprezentacja, najpierw doświadcza książki jako rzeczy – przedmiotu do manipulowania, działania i eksploracji. To właśnie zmysłowy i cielesny kontakt z książką staje się fundamentem późniejszej kompetencji czytelniczej i kulturowej.
Pierwsze książeczki mają często postać przedmiotów wytrzymałych, atrakcyjnych wizualnie, bezpiecznych w użyciu i dostosowanych do ograniczeń fizycznych najmłodszych użytkowników – są grube, miękkie, kolorowe i często wzbogacone o elementy interaktywne, takie jak klapki, tekstury, dźwięki czy ruchome ilustracje.
Celem niniejszego artykułu jest przybliżenie roli pierwszych książeczek – głównie materiałowych i tekturowych – jako formy zabawki edukacyjnej oraz ich znaczenia w rozwoju poznawczym, zmysłowym i społecznym dziecka. W szczególności skoncentrujemy się na analizie materialności tych książek, ich funkcji w kształtowaniu trwałości obiektu, a także na typach interakcji, jakie proponują dzieciom w kontekście rozwoju poznawczego i motorycznego.
Książka jako obiekt – materialność w perspektywie poznawczej
Dzieci mają możliwość wkroczenia do świata książek już od pierwszych tygodni życia – pośrednio, jako słuchacze opowieści czytanych przez rodziców. Z czasem ich zaangażowanie i rozwijające się zdolności motoryczne pozwalają im stawać się aktywnymi użytkownikami „literatury” – choć oczywiście nie jako zbioru historii, lecz jako obiektów fizycznych. Rzeczy, które można gryźć, z których można budować, układać, przestawiać, malować, zbierać i aranżować.
W początkowych etapach rozwoju to właśnie fizyczne właściwości książek – ich waga, faktura, kształt i odporność – mają kluczowe znaczenie. Materiały takie jak tkanina, drewno czy tworzywo sztuczne skutecznie opierają się próbom zniszczenia, w przeciwieństwie do klasycznych książek z papierowymi stronami. Dlatego pierwsze książeczki dla niemowląt są najczęściej wykonane z grubej tektury, plastiku lub miękkiej tkaniny – materiałów wytrzymałych i bezpiecznych.
Z perspektywy psychologii rozwojowej książka-zabawka doskonale wpisuje się w proces kształtowania tzw. trwałości obiektu. Już niemowlęta, jak pokazują badania Renée Baillargeon, potrafią rozpoznać, że obiekty istnieją, nawet jeśli zniknęły z ich pola widzenia. Jak w prostej, ale pełnej radości zabawie w „akuku”. Pojawiający się i znikający rodzic potrafi rozbawić dziecko do łez – znacie to, prawda? Proste książeczki z klapkami, otworami czy ruchomymi elementami wspierają właśnie ten aspekt rozwoju. Pozwalają dziecku przewidywać i lokalizować obiekty poza zasięgiem wzroku, ucząc je, że to, czego nie widać, wciąż może istnieć.
Książka interaktywna – klasyfikacja i funkcje
Claire Timpany i Nicholas Vanderschantz zaproponowali dwuwymiarowy model klasyfikacji książek interaktywnych dla dzieci, który opiera się na dwóch osiach: „wzbogacenia fizycznego” oraz „sekwencjonowania treści”. W ramach tej typologii wyróżnili różne poziomy interaktywności:
Poziom | Opis interakcji fizycznej |
Poziom 0 | Czytelnik otwiera książkę i przewraca strony – brak dodatkowych interakcji. |
Poziom 1 | Czytelnik otwiera książkę, przewraca strony i wykonuje dodatkowe podstawowe działania (np. przesunięcie elementu). |
Poziom 2 | Czytelnik musi otworzyć wewnętrzne elementy, aby odkryć dalszą treść (np. ukryte strony, rozkładane zakładki). |
Poziom 3 | Czytelnik podnosi klapki, obraca kółkami, wyciąga zakładki, naciska przyciski itd. |
Poziom 4 | Czytelnik wchodzi w interakcję z wieloma warstwami elementów lub samodzielnie tworzy/aranżuje zawartość książki. |
Poziom | Opis sekwencjonowania treści |
Poziom 0 | Uwaga czytelnika prowadzona jest liniowo przez treść strony – tekst i ilustracje odczytywane w ustalonym porządku. |
Poziom 1 | Uwaga czytelnika prowadzona jest w nielinearny sposób wokół strony – elementy celowo rozmieszczone do samodzielnego odkrywania. |
Poziom 2 | Uwaga czytelnika wędruje w sposób nielinearny po stronie lub książce, wracając do określonych kontrastujących obszarów treści. |
Poziom 3 | Czytelnik musi samodzielnie wybierać ścieżkę czytania, angażując się w podejmowanie decyzji (np. książki z wyborami fabularnymi). |
- Niższe poziomy (0–1) są charakterystyczne dla książek skierowanych do najmłodszych dzieci – niemowląt i dzieci w wieku przedszkolnym. Są to książki proste w obsłudze, odporne na zniszczenie, często z grubymi kartonowymi stronami, które dziecko może samo przewracać.
- Poziomy średnie (2–3) pojawiają się częściej w książkach dla dzieci w wieku 3–6 lat, które są już zdolne do bardziej złożonych manipulacji (np. podnoszenia klapek, obracania elementów) oraz do śledzenia bardziej rozbudowanych narracji.
- Najwyższy poziom (4) dotyczy książek, które zakładają pełne zaangażowanie poznawcze i manualne – dziecko musi tworzyć, układać lub decydować o przebiegu lektury. Tego typu książki wymagają już umiejętności planowania, przewidywania skutków i podejmowania decyzji, dlatego przeznaczone są zwykle dla dzieci w wieku 6+ lub dla starszych przedszkolaków pod opieką dorosłego.
W praktyce oznacza to, że niektóre książki dla dzieci są zaprojektowane nie tylko jako nośniki tekstu i ilustracji, ale także jako przestrzeń aktywnej zabawy, w którą dziecko może niejako wejść, modyfikować, eksplorować i częściowo współtworzyć. Przykładami takich publikacji są książki z elementami sensorycznymi do dotykania (np. futerkiem, materiałem o chropowatej fakturze), ruchomymi ilustracjami, książki przestrzenne, a także takie, które zawierają efekty dźwiękowe, świetlne lub inne technologie wzmacniające doświadczenie czytania.
Obraz, typografia i funkcje poznawcze książki dla dzieci
Interakcja dziecka z książką nie sprowadza się oczywiście wyłącznie do manipulowania jej fizyczną formą. Równie ważne są środki wizualne i typograficzne zastosowane w publikacji – to one wspierają percepcję, rozumienie i zaangażowanie małego czytelnika. Elementy graficzne, takie jak ilustracje czy liternictwo, pełnią nie tylko funkcję ozdobną – stają się również narracyjnymi drogowskazami. Phinney i Colabucci zauważają, że „typografia odgrywa istotną i złożoną rolę w wyrażaniu znaczenia”. Dotyczy to zarówno wyboru kroju pisma, jego rozmiaru i koloru, jak i rozmieszczenia tekstu na stronie. Wszystkie te cechy pomagają kierować uwagą dziecka, wyróżniać określone fragmenty, nadawać tekstowi emocjonalny ton czy podkreślać rytm wypowiedzi.
Świetnym przykładem wykorzystania tych środków jest książka Marianny Oklejak „Cuda niewidy. Zagadki dla młodszych i starszych” – tak, to ta sama ilustratorka, którą znacie z kultowej „Basi”.


W książkach przeznaczonych dla najmłodszych dzieci typografia często staje się integralną częścią ilustracji – litery mogą być pochylone, falowane, imitować dźwięk lub ruch (np. wykrzywione Bęc! lub przeciągłe Iiijjjeeejjjj!, jak w przykładzie poniżej).

Dzięki temu tekst staje się bardziej zrozumiały i angażujący – nawet dla dzieci, które jeszcze nie czytają, ale już „czytają” obraz i układ graficzny strony. Ilustracje pełnią w książkach dziecięcych nie tylko funkcje estetyczne, ale też semantyczne i poznawcze. Jak zauważają Brookshire, Scharff i Moses:
„ilustracje służą do rozwijania lub rozbudowywania fabuły, definiowania i rozwijania postaci oraz ustanawiania miejsca i nastroju opowieści.”
Dla małych dzieci ilustracja często stanowi pierwsze – i najważniejsze – źródło informacji o wydarzeniach, emocjach bohaterów czy kolejnych krokach w „obsłudze” książki.
W przypadku książek materiałowych lub tekturowych – szczególnie tych przeznaczonych dla niemowląt i dzieci do trzeciego roku życia – ilustracje bywają wręcz instrukcjami działania. Mogą sugerować, gdzie należy dotknąć książki, co podnieść, co przekręcić lub pociągnąć. Niekiedy grafika podpowiada również, jak fizycznie ułożyć książkę – na przykład rozłożyć ją tak, by przypominała domek, zwierzę czy pojazd. W ten sposób książka staje się równocześnie rekwizytem zabawy.
Współczesne książki dziecięce coraz częściej traktują ilustracje jako integralny element systemu znaczeń – nie jedynie jako dekorację do tekstu. Ich zadaniem jest przyciągać uwagę, podtrzymywać zainteresowanie i stymulować rozwój poznawczy dziecka. Pomagają ćwiczyć spostrzegawczość, porządkowanie wydarzeń, kojarzenie przyczyn i skutków, a nawet formułowanie wniosków na podstawie przedstawionych sytuacji. Ilustracja nie tylko dopełnia narrację – bardzo często ją inicjuje i prowadzi.
Książki jako obiekty hybrydowe
W mojej ocenie jednym z najciekawszych, a przy tym wciąż dynamicznie rozwijających się zjawisk we współczesnej literaturze dziecięcej są tzw. książki hybrydowe. Najczęściej są to publikacje łączące tradycyjną funkcję czytelniczą z cechami zabawki. Nie ograniczają się do przekazywania treści narracyjnej czy edukacyjnej – ich głównym celem jest jak największa aktywizacja dziecka poprzez umożliwienie działania, manipulacji i – przede wszystkim – zabawy. Takie książki stają się przedmiotami, które można nie tylko czytać, ale również dotykać, przekształcać, układać, obracać, a nawet nosić ze sobą jak ulubioną zabawkę.
Z perspektywy dziecka książka tego typu nie różni się znacząco od innych zabawek. Jest przedmiotem, z którym można wejść w interakcję i dzięki któremu można doświadczyć poczucia sprawstwa. Taka forma zachęca do samodzielnej aktywności i czyni dziecko nie tylko odbiorcą, ale też uczestnikiem procesu lektury. Przestaje ono być biernym słuchaczem czytanej mu opowieści – zaczyna ją współtworzyć, budując własne doświadczenie książkowe poprzez fizyczny kontakt z obiektem.
Obiekty hybrydowe mogą przybierać różne formy: od książeczek z tekstylnymi łatkami i zróżnicowanymi fakturami, przez książki przestrzenne (rozkładane) i harmonijkowe, aż po publikacje wyposażone w elementy dźwiękowe, świetlne czy elektroniczne. Niektóre z nich zawierają wbudowane zabawki – np. pluszowe zwierzątko lub grzechotkę – inne przypominają puzzle, układanki albo małe teatrzyki. W rezultacie granica między książką a zabawką zaciera się: dziecko nie tyle „czyta książkę”, co „bawi się książką”.
Z edukacyjnego i rozwojowego punktu widzenia książki hybrydowe pełnią istotną funkcję. Angażując zmysły i ruch, wspierają rozwój motoryki małej, koordynacji wzrokowo-ruchowej oraz procesów poznawczych – takich jak rozpoznawanie kształtów i kolorów, rozumienie przyczynowości czy porządkowanie zdarzeń. Dodatkowo zachęcają do eksploracji, rozwijają logiczne myślenie i wzmacniają poczucie samodzielności. Ich zabawowy charakter sprawia, że dziecko chętniej sięga po książkę i zaczyna kojarzyć ją z przyjemnością – co ma niebagatelne znaczenie w budowaniu przyszłych nawyków czytelniczych.
Warto więc postrzegać książki hybrydowe nie jako sezonową nowinkę wydawniczą, lecz jako pełnoprawny element środowiska edukacyjnego dziecka – łączący estetykę, funkcjonalność i rozwój kompetencji poznawczych w jednym, atrakcyjnym przedmiocie.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem Was nadto tym artykułem. Oczywiście, można było napisać mniej – ograniczyć się do kilku zdań bez przywoływania badań i teorii. Przecież my, rodzice, wiemy wszystko najlepiej – prawda?
Mam tego pełną świadomość. Ale jeśli naprawdę chcemy wprowadzić nasze dzieci w świat wielkiej literatury, to warto zadbać o to, by miały do dyspozycji odpowiedni zestaw narzędzi – takich, które umożliwią im odbiór, rozumienie i interpretację tekstów w przyszłości. I to niekoniecznie od razu Dostojewskiego, ale choćby pierwszej książeczki o króliczku w kapeluszu.
Pamiętajmy, że książeczki dla najmłodszych nie są i nie powinny być jedynie wstępem do literatury. To przede wszystkim narzędzia wielozmysłowego poznania i zabawy. Ich forma, struktura, faktura – wszystko to odgrywa kluczową rolę w rozwoju motorycznym, poznawczym i językowym dziecka. Moim zdaniem nie ma złych książek-zabawek. Każda z nich jest istotnym elementem wspierającym proces nabywania kompetencji czytelniczych i kształtowania relacji dziecka ze światem materialnym. A jeśli jeszcze do tego potrafi rozśmieszyć, zaintrygować lub zadziwić – to znaczy, że spełnia swoją rolę doskonale.
Bibliografia:
Baillargeon, Renée. “The Object Concept Revisited: New Directions in the Investigation of Infants’ Physical Knowledge.” In Visual Perception and Cognition in Infancy, edited by C.E. Granrud, 265–315. Hillsdale, NJ: Lawrence Erlbaum Associates, 1993.
Kümmerling-Meibauer, Bettina, and Jörg Meibauer. “Picturebooks as Objects.” Libri & Liberi 8, no. 2 (2019): 257–278.
Timpany, Claire, and Nicholas Vanderschantz. “Using a Categorisation Structure to Understand Interaction in Children’s Books.” The International Journal of the Book 10 (2013): 29–33.