Tata czyta książki dzieciom inaczej niż mama – i właśnie w tej różnicy tkwi siła. Kiedy słońce chowa się za dachami sąsiedzkich zabudowań, wiem, że już tylko chwila dzieli nas od jednego z najważniejszych etapów naszego rodzinnego życia – i nie chodzi wcale o kolację czy mycie, ale o czytanie. W naszym domu traktujemy czytanie dzieciom nie tylko jako cenny rytuał budowania bliskości i wzmacniania więzi emocjonalnych, ale również jako kluczowy element wspierający wielowymiarowy rozwój naszych dzieci.
Regularna ekspozycja na słowo czytane, na dekodowaną przez rodziców treść, wpływa na kształtowanie kompetencji językowych – rozwija zasób słownictwa, umiejętność rozumienia tekstu, strukturę wypowiedzi – oraz stymuluje zdolności poznawcze, takie jak pamięć, koncentracja, wnioskowanie czy wyobraźnia. Istotny jest także aspekt emocjonalny: lektura pozwala dziecku identyfikować i nazywać emocje bohaterów, co sprzyja rozwojowi empatii oraz rozumieniu własnych przeżyć.
Jak zauważa Christiansen (2000):
„czytanie na głos jest jedną z najbardziej znaczących czynności, jakie rodzice mogą wykonywać wspólnie z dziećmi, by wesprzeć ich przyszły sukces edukacyjny”.
Kiedy piszę te słowa, nasze córki mają 8 i 9 lat i w dalszym ciągu z przyjemnością słuchają tego, co tata im czyta – a trwa to już przecież od przynajmniej ośmiu lat i, jak widać, wcale im się nie znudziło.
W ostatnich latach coraz więcej badań podkreśla, że mama i tata różnią się w sposobie, w jaki czytają dzieciom – zarówno pod względem tempa, intonacji, jak i sposobu prowadzenia rozmowy wokół tekstu. Co istotne, te różnice nie są przeszkodą, lecz stanowią wartość dodaną – pozwalają dziecku doświadczać różnorodnych stylów narracyjnych, co poszerza repertuar interpretacyjny i poznawczy. To bardzo ważne obszary, o które moim zdaniem należy szczególnie dbać w czasach tak intensywnego rozwoju technologii związanych ze sztuczną inteligencją, bo kto wie, czy nie będziemy musieli w przyszłości w sposób skuteczny udowadniać naszego człowieczeństwa?
Dlatego chciałbym zaproponować, żeby zamiast postrzegać odmienne podejścia do czytania jako potencjalne źródło niespójności wychowawczej, uznać je za wzajemnie uzupełniające się formy wsparcia rozwojowego. Tata i mama, każde na swój sposób, wnosi coś wyjątkowego do procesu wspólnego czytania – i to właśnie ta różnorodność stanowi fundament pełniejszego, bardziej zrównoważonego rozwoju dziecka. Jak wskazuje Kucirkova opierając się na teorii Wygotskiego, wspólna lektura umożliwia dynamiczne konstruowanie znaczeń w bezpiecznej relacji dorosły–dziecko, co wspiera rozwój poznawczy poprzez dialogiczne współdziałanie w strefie najbliższego rozwoju.
Tata czyta, czyli inne podejścia – różne korzyści
Skoro napisałem, że czytanie przez tatę i mamę stanowi pewien kompleksowy wkład w rozwój dziecka, to wobec tego – gdzie szukać tych subtelnych różnic, które wskazywałyby na to, że jednak ojcowie powinni czytać z dziećmi? Mam nadzieję, że wśród czytających ten artykuł jest wielu tatusiów, którzy za chwilę poczują się docenieni i „urosną” w swoim ojcostwie. Okazuje się bowiem, że to my – ojcowie – czytamy dzieciom w sposób bardziej dynamiczny, trochę nawet nieprzewidywalny, z większą liczbą pytań problemowych i nieoczywistych interpretacji, co – jak sądzę – zauważyliście, czytając moje recenzje. Taki styl czytania, oparty na dynamicznym zaangażowaniu, nierzadko swobodnej improwizacji i podważaniu schematów, może pobudzać u dzieci bardziej złożone procesy myślowe.
Monika Wiśniewska-Kin (2022), analizując działania projektowe w ramach inicjatywy „Skuteczne zdziwienie”, podkreśla, że dialogiczne i emocjonalnie angażujące czytanie – nacechowane zdziwieniem, refleksją i otwartymi pytaniami – sprzyja rozwojowi krytycznego myślenia oraz samodzielnej interpretacji tekstu przez dzieci, zamiast jedynie jego odtwarzania. Moim zdaniem jest to kluczowa umiejętność, niezbędna nie tylko w trakcie szkolnych testów sprawdzających kompetencje, ale przede wszystkim w codziennym życiu.
Dzieci, które choć trochę przesiąkną krytycznym myśleniem, nie będą podążały za tłumem, nie będą ustawiać się w kolejce na promocjach w dyskoncie – będą potrafiły właściwie interpretować docierające do nich sygnały, odróżniać prawdę od dezinformacji. To cenne kompetencje, na które jeszcze kilka lat temu nie zwracaliśmy aż takiej uwagi.
Styl czytania reprezentowany częściej przez mamy nacechowany jest w znacznym stopniu dostrojeniem emocjonalnym, ma bardziej opiekuńczy wydźwięk. Mamy częściej niż tatusiowie dostosowują tempo lektury do potrzeb dziecka – jeśli widzą, że dziecko „przysypia”, zwalniają, ściszają głos, reagują empatycznie i tworzą bezpieczną przestrzeń komunikacyjną. Ten sposób czytania wspiera rozwój inteligencji emocjonalnej, wzmacnia poczucie stabilności oraz buduje zaufanie w relacji dorosły–dziecko. Jak pokazują badania Kucirkovej, Sheehy’ego i Messera (n.d.), to właśnie w tej stabilnej relacji, umożliwiającej wspólne konstruowanie znaczeń, dziecko rozwija zdolność rozumienia emocji – zarówno własnych, jak i literackich bohaterów.
Różne style rodzicielskiego zaangażowania – bardziej poznawczy i wyzywający u ojców oraz emocjonalnie wspierający u matek – wnoszą odmienne, ale dopełniające się wartości do procesu czytelniczego, co znacząco wzbogaca rozwój dziecka.
Głos taty – inna perspektywa poznawcza
Krystyna Sochacka (2004) twierdzi, że rozwój umiejętności czytania u dzieci jest kształtowany nie tylko przez czynniki poznawcze – takie jak pamięć, koncentracja czy rozumienie językowe – ale także przez komponenty emocjonalne, społeczne i sytuacyjne. Jednym z istotnych, a często niedocenianych czynników okazuje się być płeć osoby wspierającej dziecko w procesie formowania kompetencji czytelniczych. Autorka zauważa, że dzieci reagują odmiennie na głos taty i głos mamy – głos taty, ze względu na swoją niższą częstotliwość i zazwyczaj mniejszą codzienną ekspozycję, bywa mniej przewidywalny, a przez to bardziej intrygujący i przyciągający uwagę. Myślę, że wielu ojców doświadcza tego w różnych sytuacjach – nie tylko czytelniczych. Kiedy tata się odezwie, to znaczy, że ma coś ważnego do powiedzenia, że być może trzeba się zatrzymać i wysłuchać.
Tego rodzaju bodziec słuchowy nie tylko wzmacnia koncentrację dziecka, ale może także inicjować inne ścieżki poznawcze – aktywizując procesy analizy, selekcji informacji i elastyczności interpretacyjnej. Innymi słowy, głos taty pełni nie tylko funkcję estetyczną czy emocjonalną, lecz również poznawczą – może być „wehikułem” prowadzącym dziecko ku mniej oczywistym wnioskom czy alternatywnym interpretacjom tekstu. Różne cechy komunikacyjne dorosłych w kontekście czytania – w tym barwa głosu, rytm i ton – wpływają na sposoby, w jakie dzieci przetwarzają i rekonstruują znaczenia podczas wspólnej lektury.
Różnice – naturalna konsekwencja ról rodzinnych
Oczywiście styl czytania właściwy dla mamy i taty nie jest wyłącznie efektem indywidualnych preferencji, ale pozostaje mocno zakorzeniony w uwarunkowaniach kulturowych i psychologicznych, co potwierdzają badania zaprezentowane w pracy Rodzina w cyklu życia – role matki i ojca są konstruowane społecznie w oparciu o wzorce zakorzenione w tradycjach, normach i oczekiwaniach społecznych (Kaźmierczak & Lewandowska-Walter, 2023). W rodzinach ojcowie są częściej postrzegani i funkcjonują jako osoby odpowiedzialne za wprowadzanie elementów zabawy, nowości i ekspresji, co sprawia, że ich styl czytania ma często charakter bardziej performatywny, dynamiczny i twórczy. Taka forma kontaktu może stymulować wyobraźnię, elastyczność poznawczą oraz podejmowanie ryzyka interpretacyjnego przez dziecko.
Jako tata mogę jedynie dodać – być może również jako wskazówkę do przemyślenia dla ojców – że dzieci naprawdę czekają na nasz powrót z pracy. Wiedzą, że na tacie można się pobujać, że można poprosić o zbudowanie kolejki lub jakiegoś pojazdu z klocków. Dlatego, tatusiowie, nie przeciągajcie waszych powrotów do domu – bądźcie dla i z dziećmi jak najdłużej, bo czas naprawdę bardzo szybko płynie, a nasze pociechy zaczynają w pewnym momencie nam „odjeżdżać”.
Mamy, które mają kulturowo przypisaną rolę opiekunki – i nie jest to moim zdaniem żadna stygmatyzacja – częściej koncentrują się na emocjonalnym komforcie dziecka, bezpieczeństwie i rytuale. Ich sposób czytania jest najczęściej bardziej spokojny, rytmiczny, oparty na przewidywalności i dostrojeniu do emocjonalnych reakcji dziecka.
Oba podejścia – choć różne – uzupełniają się wzajemnie. Dzięki tej różnorodności dziecko ma szansę rozwijać się na wielu płaszczyznach: zarówno poznawczej (poprzez stymulację wyobraźni, krytyczne myślenie i eksplorację znaczeń), jak i emocjonalnej (poprzez empatię, regulację emocji oraz rozwijanie więzi z dorosłym). Jak zauważają autorzy, to właśnie komplementarność rodzicielskich stylów oddziaływania stanowi fundament harmonijnego rozwoju dziecka w środowisku rodzinnym.

Media, stereotypy i ich przełamywanie
Nie bez znaczenia dla sposobu, w jaki rodzice uczestniczą w procesie wychowania i edukacji dzieci, są utrwalone w kulturze stereotypy płciowe. Społeczne oczekiwania wobec ról kobiety i mężczyzny nadal silnie oddziałują na codzienne praktyki wychowawcze – także w obszarze czytania dzieciom. W wielu przekazach medialnych – od reklam po literaturę dziecięcą – to mama przedstawiana jest jako główny opiekun, nauczycielka i emocjonalne centrum rodziny. Taki obraz może nieświadomie wpływać na postawy ojców, zniechęcając ich do aktywnego uczestnictwa w działaniach związanych z edukacją emocjonalną czy literacką dziecka.
Na szczęście, moim zdaniem, można mówić także o pewnych zmianach w tym sposobie postrzegania. Kilka dni temu uczestniczyłem w akcji #tatateżczyta. Po zakończeniu wydarzenia, w siedzibie biblioteki pojawili się elektrycy, żeby przeprowadzić zlecone prace. Zainteresowali się tym, co działo się przed ich przyjściem, więc w telegraficznym skrócie opowiedziałem im o akcji i zapytałem, czy któryś z nich nie chciałby – w ramach kampanii promującej czytelnictwo – poczytać dzieciom. Odpowiedź była jak najbardziej pozytywna. Jeden z panów powiedział nawet, że bardzo dobrze czyta – tak przynajmniej twierdzi jego syn.
Te kulturowe oczekiwania mają też swoje odzwierciedlenie w twardych danych – i nie zawsze są one budujące. Choć coraz więcej mówi się o roli ojców w wychowaniu dzieci, wciąż brakuje konkretnych statystyk, ile czasu rzeczywiście spędzają z dziećmi przy książce. W Polsce nie prowadzi się regularnych badań dotyczących tego, ilu ojców czyta swoim dzieciom, ale warto zauważyć, że np. z urlopów ojcowskich korzysta zaledwie ułamek mężczyzn – w 2021 roku było to ok. 4 000 ojców, podczas gdy urlop macierzyński objął ponad 370 000 matek.
To pokazuje, jak nierówny bywa start w rodzicielskim zaangażowaniu – a przecież właśnie wspólne czytanie może być jednym z najprostszych, ale i najpotężniejszych sposobów budowania relacji. Co ciekawe, badania międzynarodowe jasno wskazują, że kiedy to tata siada z książką, dzieci często zyskują nowe spojrzenie na świat – styl ojców bywa bardziej improwizowany, pełen pytań i zaskakujących interpretacji, co sprzyja rozwojowi wyobraźni i krytycznego myślenia. A skoro w Wielkiej Brytanii czy USA tylko 41% dzieci w wieku 0–4 lat ma dziś kontakt z regularnym, wieczornym czytaniem (w porównaniu do 64% jeszcze dekadę temu), tym bardziej warto zadbać, by głos taty nie cichł po dobranocce – tylko stawał się jej najważniejszym elementem.
Uważam, że w kampaniach promujących czytelnictwo wśród ojców warto pokazywać mężczyzn z różnych środowisk – budowlańców, strażaków, elektryków – takich, których dzieci widzą na co dzień jako silnych, konkretnych, a jednocześnie gotowych usiąść i przeczytać bajkę. Bo właśnie oni mogą pokazać, że troska i książka nie wykluczają się z męskością – a wręcz ją dopełniają.
Jak zauważa Bednarska (2020), w dobie silnego oddziaływania mediów i kultury wizualnej kluczowe staje się promowanie alternatywnych modeli wychowania, które przełamują stereotypowe podziały ról. Ojciec czytający dziecku książkę staje się w tym kontekście postacią kontrkulturową – symbolicznym zaprzeczeniem utartych norm, które przypisują kobietom wyłączność na troskę, empatię i edukację wczesnodziecięcą. Tego rodzaju postawy mają potencjał nie tylko wychowawczy, ale również społeczny – pokazują dziecku, że opieka i zaangażowanie emocjonalne nie mają płci, a różnorodność modeli rodzicielskich jest nie tylko możliwa, ale wręcz pożądana. Świadome wspieranie tej różnorodności – zarówno w mediach, jak i w codziennej praktyce rodzinnej – sprzyja budowaniu bardziej otwartych i równościowych relacji w przyszłości.
Synergia – najlepsze z dwóch światów
Z mojego doświadczenia wynika, że wcale nie chodzi o to, kto czyta lepiej – mama czy tata – tylko o to, że czytają oboje. To właśnie ta różnorodność daje dziecku coś wyjątkowego. Kiedy nasza córka słucha tego samego fragmentu książki raz w wersji mamy, raz mojej, to dla niej jak dwa różne światy, które razem tworzą jedną, bogatszą całość.
Bo mama czyta inaczej – spokojniej, czulej, z większym wyczuciem emocji. Ja – czasem improwizuję, czasem zadam pytanie, które w ogóle nie ma sensu (ale śmiechu co niemiara), czasem przerywam i zaczynam rozmowę o czymś, co wcale nie było w książce. I właśnie w tym tkwi magia – dziecko uczy się, że nie ma jednego „właściwego” sposobu na czytanie. Że książka to nie tylko tekst, ale przestrzeń do przeżywania, pytania, myślenia po swojemu.
Zresztą, Sochacka (2004) też o tym pisała – że dzieci, które mają kontakt z różnymi dorosłymi przy lekturze, uczą się nie tylko treści, ale samego czytania jako procesu. I naprawdę to widzę – kiedy nasze dzieci zadają pytania, których my nigdy byśmy nie wymyślili. Kiedy zatrzymują się przy jakimś zdaniu i chcą o nim pogadać. To nie bierze się znikąd. To efekt wielu wieczorów wspólnego czytania – raz z jednym głosem, raz z drugim.
Myślę, że dzięki temu uczą się nie tylko czytać, ale też myśleć. Po swojemu. I o to przecież chodzi, prawda?
Tata czyta – to nie koniec…
Czytanie dzieciom to coś więcej niż tylko wypowiadanie słów z książki. To codzienna magia, która dzieje się między zdaniem a spojrzeniem, między pytaniem a przytuleniem. I choć mama i tata mogą czytać tę samą historię, to każde z nich robi to inaczej – i właśnie w tej inności tkwi siła.
Tata czyta inaczej, bo jest inny. Jego styl często bywa bardziej swobodny, pełen niespodziewanych pytań, przerywników i eksperymentów. Nie dlatego, że książki mniej zna – ale dlatego, że wchodzi w nie trochę jak w przygodę, którą można przeżyć na własnych zasadach. Mama z kolei częściej wnosi w czytanie spokój, rytm, przewidywalność i empatię. To nie stereotypy, to naturalna konsekwencja różnych ról, doświadczeń i emocjonalnych kodów, które rodzice niosą ze sobą do wieczornego czytania.
Największym darem, jaki możemy dać dziecku, nie jest więc perfekcja jednej metody, ale różnorodność doświadczeń. Gdy książka staje się mostem między dwoma głosami – mamy i taty – dziecko nie tylko poznaje historie, ale uczy się słuchać różnych perspektyw, myśleć samodzielnie, czuć głębiej.
Bo kiedy rodzice czytają dzieciom, to nie tylko opowieść się rozwija. Rozwija się człowiek.

Bibliografia:
Bednarska, N. (2020). Zamiast wprowadzenia – wychowanie dziecka w otoczeniu mediów. W: Dziecko – Media – Rozwój (s. 9–16). Warszawa: Wydawnictwo Akademii Pedagogiki Specjalnej.
Christiansen, P. A. (2000). Parents and literacy: The importance of reading aloud to children. University of Northern Iowa. https://scholarworks.uni.edu/grp/473
Kaźmierczak, M., & Lewandowska-Walter, A. (red.). (2023). Rodzina w cyklu życia – rozwój, zmiana, kryzysy. Warszawa: Wydawnictwo Liberi Libri. https://doi.org/10.47943/lib.9788363487638
Kucirkova, N., Sheehy, K., & Messer, D. (n.d.). A Vygotskian perspective on parent–child talk during iPad story sharing. The Open University, U.K.
National Responsible Fatherhood Clearinghouse. (n.d.). The benefits of fathers reading to their children: Tips for fatherhood programs and dads. Retrieved from document: Fathers Reading to Kids.pdf
Sochacka, K. (2004). Rozwój umiejętności czytania. Białystok: Trans Humana.
Wiśniewska-Kin, M. (2022). Innowacyjny projekt wdrożeniowy „Skuteczne zdziwienie. Wyzwalająca myślenie nauka czytania”. Edukacja Ekonomistów i Menedżerów, 66(4), 87–103. https://doi.org/10.33119/EEIM.2022.66.5