Długo zastanawiałem się w jaki sposób powinienem zacząć wpis poświęcony jednej z najważniejszych postaci w literaturze dziecięcej. Rozważałem różne warianty – od suchych interpretacji, po wnikliwą analizę z uwzględnieniem tła historycznego i nawiązań literackich. Jak zatem czytać Koziołka Matołka?
Kiedy starsza z moich córek skończyła 30 miesiąc życia postanowiliśmy wdrożyć do naszego wieczornego planu zasypiania lekturę. Wprowadzenie nowego „rytuału” miało nas w pewnym sensie odciążyć od uciążliwego śpiewania.
Proszę sobie wyobrazić, że wymyśliłem córce piosenkę o małym koniku, którą czasami śpiewałem przez dwie godziny dokładając kolejne zwrotki! Najgorsze było to, że córka chciała czasami, żebym jej zaśpiewał jakąś zwrotkę jeszcze raz, a przecież swobodna twórczość charakteryzuje się ulotną pamięcią. Dlatego mając już nadszarpnięte struny głosowe podszedłem do półki i wyjąłem – Koziołka Matołka.
Koziołek Matołek dla dorosłych?
Muszę się odnieść w tym momencie do paragrafu wprowadzającego. Koziołka Matołka można bowiem czytać z całym jego bagażem i tłem historycznym. Ponieważ literaturę traktuję zawsze jako pewną ciągłość i jednocześnie swoisty dyskurs z odbiorcą według koncepcji fenomenologiczno-hermeneutycznej proponowanej przez Martina Heideggera. Dlatego Koziołek w trakcie lektury staje się dla mnie wehikułem czasu, do którego wsiadam z ogromną przyjemnością. Kolejne historie opisane przez Kornela Makuszyńskiego i zilustrowane przez Mariana Walentynowicza odsłaniają bogactwo nawiązań i skłaniają dorosłego czytelnika do przemyśleń – bo przecież całe nasze życie jest w pewnym sensie poszukiwaniem Pacanowa, ale tego metafizycznego.
Większość czytelników uznaje zapewne Koziołka Matołka za postać zabawną czy wręcz groteskową, ale polecam gorąco spojrzeć na niego jak na mędrca. Przecież nie trudno znaleźć w całej koncepcji tej postaci odniesień do znanych postaci znanych z kanonu literatury światowej. W moim odczuciu należy bowiem tą historię o „mądrej polskiej kozie” traktować w kategorii eposu. Wyobraźcie sobie, że zamiast tej postaci o komicznej fizjognomii wedle określenia Henriego Bergsona, po kartach komiksu przechadza się Gilgamesz, Odyseusz. Podobnie jak bohaterowie antycznych eposów Koziołek mierzy się z niebezpieczeństwami i wychodzi z nich zawsze obronną ręką. A czy dojdzie do Pacanowa? Kto nie czytał niech sprawdzi!
Czy Koziołek Matołek jest dobrą książką dla dzieci?
Nie będę w tym wpisie powielał genezy powstania historii o Koziołku Matołku – wszak każdy z zainteresowany znajdzie stosowne informacje w zasobach Internetu. Czy Koziołek jest dobrą książką do czytania dzieciom? Napiszę Wam jak to było z Koziołkiem Matołkiem w naszym domu i sami oceńcie.
Sięgając po Koziołka Matołka miałem mieszane odczucia. Przede wszystkim obawiałem się, że kreska, którą posłużył się Walentynowicz okaże się dla niespełna dwuletniego dziecka zbyt „toporna”. Przecież nie znajdziemy na tych miniaturach dopracowanych detali, które czynią z wielu współczesnych książek małe dzieła sztuki. I to zwierzę – za przeproszeniem – troszkę „diabełkowate”. Czy małe dziecko nie przestraszy się tego stwora? Jakież było moje zdziwienie, kiedy zacząłem czytać!
Postać Koziołka wpisuje się doskonale w sposób postrzegania świata przez małe dzieci, podobnie jak w przypadku opowieści o George’u. Podobnie jak zabawna małpka, Koziołek nic przed nami nie ukrywa. Emocje, które towarzyszą poszczególnym przygodom są łatwe w odbiorze nawet przez najmłodsze dzieci. Na 23 kadrze, koziołek siedzi w komórce (nie mylić z aparatem telefonicznym):
Siedzi biedny nasz koziołek
I nie może ruszyć łapą,
Jęczy tylko i wciąż płacze:
„Żegnaj mamo, żegnaj papo!”
W trakcie czytania tego fragmentu ośmiozgłoskowca musiałem zawsze zmieniać słowa, ponieważ moja córka zaczynała szlochać, a później płakać. Wskazuje to jednoznacznie na wysoki stopień zaangażowania dziecka w historię.
Dygresja:
Pisząc ten wpis miałem przed sobą otwartą książkę – i weszły córeczki – co potwierdza poniższa fotografia… i zabrały mi książeczkę, żeby babcia im poczytała.
Wspomnę jeszcze, że Koziołka czytałem codziennie przez dwa miesiące, co skutkowało tym, że nauczyłem się pierwszych pięciu stron na pamięć, więc mogłem w trakcie wieczornej lektury przymknąć oczy i odpoczywać.
Koziołek jeździł z nami „w gości” i na nocowanie do babci. Bez Koziołka nie było spania. Czy Koziołek Matołek jest książką dla dzieci? Nie mam żadnych wątpliwości.
A może audiobook lub animacja?
Niestety nie mam dobrych wiadomości dla tych, którzy preferują audiobooki. Koziołka Matołka nie sposób zrozumieć bez ilustracji Pana Walentynowicza. Ci dwaj wielcy twórcy napisali tą historię wspólnie, nie da się rozdzielić warstwy tekstowej od graficznej. Ducha książki nie odda także film animowany zrealizowany w latach 1969-1971. Koziołka Matołka trzeba czytać.
Zapraszam zatem wszystkich – dużych i małych na scenę, którą wspólnie tworzy słowo i obraz: Makuszyński i Walentynowicz. Żeby się nie okazało, że cudze chwalicie, swego nie znacie. Wiele musiałby się nauczyć od naszego Koziołka Kubuś Puchatek i inni bohaterowie z zza wielkiej wody – za którą notabene był także nasz Koziołek!
Oczywiście jest to książka, którą wpisuję do kanonu i klasyki literatury dziecięcej. Pozycja obowiązkowa!